*Justin*
Właśnie grałem w gry video, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Zatrzymałem grę i wyjrzałem przez okno w moim pokoju, z którego był widok na
werandę.
O kurwa, to Amy!
Szybko wyłączyłem grę i zgarnąłem ciuchy porozrzucane po
całym pokoju, wrzucając je pod łóżko.
Stałem chwilę, myśląc, po czym stwierdziłem, że powinienem
zmienić koszulkę. Zdjąłem białą koszulkę z dekoltem, by chwilę później założyć
czarną.
Szybkim machnięciem ręki ułożyłem włosy i odwróciłem nieznacznie
głowę zerkając na lampę, gdzie zobaczyłem moją bieliznę.
Kurwa.
Szybko ją zdjąłem i wrzuciłem do szafy. Stanąłem przy łóżku
i czekałem na Amy.
- Nie zrobię twojej części projektu za ciebie, łapiesz? –
warknęła wchodząc.
- Ta.
- Przypomnisz mi jeszcze raz, dlaczego to ja musiałam
przyjść do ciebie? – spytała.
- Musze opiekować się moim młodszym rodzeństwem. – wyjaśniłem,
na co ona pokiwała głową ze zrozumieniem. - I nie udawaj, że nie cieszysz się,
że znowu mnie widzisz – mrugnąłem do niej.
Zignorowała mój komentarz.
- Nadal grasz w gry video? - zaśmiała się, rozglądając się po
moim pokoju.
Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, bo moja mama weszła do
pokoju.
- Hej dzieciaki, chcecie może coś do jedzenie lub picia albo
może trochę więcej poduszek by usiąść na podłodze?
- Mamo.. – westchnąłem.
- Okej, więc.. zostawić drzwi otwarte czy zamknięte?
- Zamknij je. - odpowiedziałem.
- Więc do zobaczenia później, Justin. Ja wychodzę.
- Dobra mamo, pa. – odtańczyłem taniec radości, kiedy
zamknęła drzwi.
W pokoju panowała niezręczna cisza do czasu, aż Amy ją przerwała.
- A więc powinniśmy chyba wziąć się do roboty.
Obróciła się do mnie twarzą
- Ta..
Usiedliśmy na moim łóżku. Amy wyciągnęła książki z plecaka,
a ja przyniosłem mojego laptopa.
- Więc powinniśmy to podzielić na fragmenty czy coś? -
zaśmiała się.
- Chyba tak. Patrz, znalazłem stronę, która może nam pomóc.
- obróciłem laptopa tak, by mogła ją zobaczyć.
- Zacznij robić pokaz slajdów, a ja w tym czasie poszukam
jeszcze czegoś w książce.
- Okej. – westchnąłem.
- Przestań jęczeć.
- Przepraszam, ale nie da się nie jęczeć, kiedy jesteś w
pobliżu, kochanie. - uśmiechnąłem się.
- O mój Boże! Justin! - krzyknęła i schowała twarz w
poduszkę, by ukryć rumieniec.
- Awwww, czy ja właśnie sprawiłem, że się zarumieniłaś? -
zapytałem dziecięcym głosikiem.
Jej twarz ciągle była schowana w poduszce.
- Poważnie, Justin?! - jej głos był stłumiony.
Zachichotałem, po czym zacząłem robić slajdy.
W końcu wyjęła twarz z poduszki, co spowodowało u mnie
wybuch śmiechu. Nie lubię jej, ani nic, ale po prostu lubię się z nią przekomarzać
i kocham to, jak na nią działam. To jest słodkie. Widok zawstydzonej Amy jest
niesamowity.
- Przepisz to. - pokazała mi paragraf w książce.
Zaśmiałem się jeszcze raz i zacząłem przepisywać.
*Amy*
Justin i ja pracujemy już od godziny nad projektem i o
dziwo, jeszcze się nie pozabijaliśmy.. Jeszcze. Denerwuje mnie jedynie to, że
cały czas próbuje ze mną flirtować.
Siedzieliśmy u niego na łóżku i gadaliśmy o różnych
rzeczach. W pokoju było zimno, więc opuściłam rękawy mojego fioletowego swetra.
Nie rozumiem moich uczuć do Justina. To znaczy.. nienawidzę
go, ale jednocześnie całkiem mi się podoba. Nie można go winić za to, że jest gorący.
Nie ważne jak bardzo bym go nienawidziła, nie można temu zaprzeczyć. Oczywiście
nigdy nie przyznam tego głośno, a przede wszystkim nie przed Justinem.. Jego ego
stało by się jeszcze większe, jeżeli to w ogóle możliwe.
- W porządku? – zapytał Justin, wyrywając mnie z moich
rozmyślań.
- Tak, czemu pytasz?
- Po prostu wyglądałaś na zamyśloną.. – urwał. – Spoko,
możesz przyznać, że myślałaś o mnie.
O ironio!
Zmrużyłam oczy
- Wkurwiasz mnie.
- Świetna odpowiedź, kochanie, a teraz idź do kuchni i zrób
mi kanapkę. - zaśmiał się.
- Musisz przestać nazywać mnie kochaniem. - Justin zaśmiał się, przybliżając bliżej do
mnie, więc natychmiast się odsunęłam. - I nie zrobię Ci kanapki. To twój dom. -
przybliżył się jeszcze bliżej, więc ja znowu się odsunęłam. - Ale
prawdopodobnie u mnie w domu też bym ci jej nie zrobiła. - zaśmiałam się.
- Oh naprawdę? - podniósł brew i przysunął się do mnie przez
co jeszcze kawałek się odsunęłam.
BAM
Kurwa.
Spadłam z łóżka…
Popatrzyłam w górę i zobaczyłam śmiejącego się Justina.
Co za kutas.
Podał mi rękę, by pomóc mi wstać. Wdzięczna przyjęłam pomoc.
Kiedy już mnie podniósł, pchnął mnie na ścianę za nami,
opierając ręce po obu stronach mojej twarzy.
Jestem w pułapce.
Znowu.
Kurwa.
- Sprawiam, że się denerwujesz? - wyszeptał mi do ucha,
patrząc mi w oczy.
Nie byłam w stanie mu normalnie odpowiedzieć, gdy tak na
mnie patrzył.
- N-n-nie.. – mruknęłam.
Moja reakcja
spowodowała u niego śmiech. Przybliżył swoje ciało do mojego. Kurwa, on serio
sprawia, że się denerwuję. Nienawidzę uczuć, jakie we mnie wywołuje.
- Cóż.. przecież widzę, że robisz się przy mnie nerwowa. –
wyszeptał, a jego gorący oddech uderzył mnie prosto w twarz.
- C-czemu tak m-myślisz? – cholera, zapomniałam jak się
normalnie mówi.
Zaśmiał się, po czym przejechał nosem po mojej szyi.
Mój oddech przyśpieszył, gdy pocałował płatek mojego ucha.
- Więc... – urwał.
Czułam jego usta blisko mojego ucha.
- Zawsze się jąkasz, kiedy jestem blisko ciebie i rumienisz
się, gdy z tobą flirtuję albo kiedy nazywam cię kochaniem, kochanie.
Pocałował moją szyję po czym popatrzył mi w oczy.
- Kiedy chcę się do ciebie zbliżyć, ty się oddalasz, przez
co PO RAZ KOLEJNY wylądowałaś przy ścianie. Nie, żeby mi to jakoś
przeszkadzało. – mrugnął, przez co znowu się zaczerwieniłam.
Ogarnij się, Amy.
Spojrzał w moje oczy, chwilę później na usta i znowu w oczy.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że chciałam go pocałować.
To jest chore.. przecież go nienawidzę.
Pochylił się przez co mój oddech przyśpieszył. Przybliżyliśmy
się do siebie a ja zamknęłam oczy i czekałam na moment, w którym nasze usta się
złączą.
- Bieber! - otworzyłam oczy, a Justin natychmiast odsunął
się ode mnie.
Mała dziewczynka wbiegła do pokoju.
- Hej, księżniczko. - wziął ją na ręce.
- Kto to? - wskazała na mnie palcem.
- Jazzy, to Amy. Amy, to Jazzy, moja młodsza siostra. – powiedział,
pokazując najpierw na mnie, a potem na nią.
- Ona jest ładniejsza od Misty. - powiedziała najsłodszym
głosikiem, jaki kiedykolwiek słyszałam.
Justin i ja zaczęliśmy się śmiać. Chwilę później, Justin
odłożył ją na podłogę.
- Może pooglądasz SpongeBoba, a ja zrobię Ci herbaty? –
powiedział.
Nie musieliśmy czekać
długo, bo Jazzy chwilę później wybiegła z pokoju.
- Więc gdzie skończyliśmy? – spytał, przybliżając się do
mnie.
Położyłam mu dłonie na klatce piersiowej pokazując, by
przestał, po czym spakowałam swoje książki.
- Właśnie wychodziłam.
Podwinęłam rękawy mojej bluzy. Zrobiło mi tak gorąco.. nawet nie pamiętam, dlaczego je rozwinęłam.
- Co jest na twoim nadgarstku? - spytał.
Szybkim ruchem opuściłam rękawy.
- Nic. - założyłam
plecak i ominęłam go, lecz złapał mnie za ramię.
- Amy, jesteś pewna, że wszystko w porządku? - zapytał takim
głosem, jakby mu zależało.
Wyrwałam rękę z jego uścisku
- Do zobaczenia w szkole, Justin. – szybko opuściłam pokój,
zeszłam po schodach i wyszłam przed dom.
Było blisko.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział piąty! Co myślicie? Dajcie mi znać w komentarzach :)
Rozdział wyjątkowo przetłumaczony przez moją przyjaciółkę @Saaeva, której bardzo dziękuję. Ona tłumaczyła, ja go tylko poprawiałam.
Obiecuję, że przed wakacjami wstawię jeszcze jeden rozdział, ale niestety nie wiem jak to będzie w wakacje. Przez całe dwa miesiące praktycznie w ogóle nie ma mnie w domu. Postaram się tłumaczyć i jak tylko będę miała możliwość, będę Wam wrzucała rozdziały, ale niestety nie wiem w jakim odstępie czasu będą się one pojawiały :(
Mam też dobrą wiadomość. Jeśli pamiętacie, na początku informowałam Was, że nie wiem, czy opowiadanie będzie skończone, że to zależy od autorki. Kilka dni temu, autorka dodała ostatni rozdział, więc opowiadanie w całości zostanie przetłumaczone. :)
Miłych wakacji!
Swaggie. ♥