wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 5: Randka naukowa..




*Justin*

Właśnie grałem w gry video, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zatrzymałem grę i wyjrzałem przez okno w moim pokoju, z którego był widok na werandę.
O kurwa, to Amy!
Szybko wyłączyłem grę i zgarnąłem ciuchy porozrzucane po całym pokoju, wrzucając je pod łóżko.
Stałem chwilę, myśląc, po czym stwierdziłem, że powinienem zmienić koszulkę. Zdjąłem białą koszulkę z dekoltem, by chwilę później założyć czarną.
Szybkim machnięciem ręki ułożyłem włosy i odwróciłem nieznacznie głowę zerkając na lampę, gdzie zobaczyłem moją bieliznę.
Kurwa.
Szybko ją zdjąłem i wrzuciłem do szafy. Stanąłem przy łóżku i czekałem na Amy.
- Nie zrobię twojej części projektu za ciebie, łapiesz? – warknęła wchodząc.
- Ta.
- Przypomnisz mi jeszcze raz, dlaczego to ja musiałam przyjść do ciebie? – spytała.
- Musze opiekować się moim młodszym rodzeństwem. – wyjaśniłem, na co ona pokiwała głową ze zrozumieniem. - I nie udawaj, że nie cieszysz się, że znowu mnie widzisz – mrugnąłem do niej.
Zignorowała mój komentarz.
- Nadal grasz w gry video? - zaśmiała się, rozglądając się po moim pokoju.
Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, bo moja mama weszła do pokoju.
- Hej dzieciaki, chcecie może coś do jedzenie lub picia albo może trochę więcej poduszek by usiąść na podłodze?
- Mamo.. – westchnąłem.
- Okej, więc.. zostawić drzwi otwarte czy zamknięte?
- Zamknij je. - odpowiedziałem.
- Więc do zobaczenia później, Justin. Ja wychodzę.
- Dobra mamo, pa. – odtańczyłem taniec radości, kiedy zamknęła drzwi.
W pokoju panowała niezręczna cisza do czasu, aż Amy ją przerwała.
- A więc powinniśmy chyba wziąć się do roboty.
Obróciła się do mnie twarzą
- Ta..
Usiedliśmy na moim łóżku. Amy wyciągnęła książki z plecaka, a ja przyniosłem mojego laptopa.
- Więc powinniśmy to podzielić na fragmenty czy coś? - zaśmiała się.
- Chyba tak. Patrz, znalazłem stronę, która może nam pomóc. - obróciłem laptopa tak, by mogła ją zobaczyć.
- Zacznij robić pokaz slajdów, a ja w tym czasie poszukam jeszcze czegoś w książce.
- Okej. – westchnąłem.
- Przestań jęczeć.
- Przepraszam, ale nie da się nie jęczeć, kiedy jesteś w pobliżu, kochanie. - uśmiechnąłem się.
- O mój Boże! Justin! - krzyknęła i schowała twarz w poduszkę, by ukryć rumieniec.
- Awwww, czy ja właśnie sprawiłem, że się zarumieniłaś? - zapytałem dziecięcym głosikiem.
Jej twarz ciągle była schowana w poduszce.
- Poważnie, Justin?! - jej głos był stłumiony.
Zachichotałem, po czym zacząłem robić slajdy.
W końcu wyjęła twarz z poduszki, co spowodowało u mnie wybuch śmiechu. Nie lubię jej, ani nic, ale po prostu lubię się z nią przekomarzać i kocham to, jak na nią działam. To jest słodkie. Widok zawstydzonej Amy jest niesamowity.
- Przepisz to. - pokazała mi paragraf w książce.
Zaśmiałem się jeszcze raz i zacząłem przepisywać.

*Amy*


Justin i ja pracujemy już od godziny nad projektem i o dziwo, jeszcze się nie pozabijaliśmy.. Jeszcze. Denerwuje mnie jedynie to, że cały czas próbuje ze mną flirtować.
Siedzieliśmy u niego na łóżku i gadaliśmy o różnych rzeczach. W pokoju było zimno, więc opuściłam rękawy mojego fioletowego swetra.
Nie rozumiem moich uczuć do Justina. To znaczy.. nienawidzę go, ale jednocześnie całkiem mi się podoba. Nie można go winić za to, że jest gorący. Nie ważne jak bardzo bym go nienawidziła, nie można temu zaprzeczyć. Oczywiście nigdy nie przyznam tego głośno, a przede wszystkim nie przed Justinem.. Jego ego stało by się jeszcze większe, jeżeli to w ogóle możliwe.
- W porządku? – zapytał Justin, wyrywając mnie z moich rozmyślań.
- Tak, czemu pytasz?
- Po prostu wyglądałaś na zamyśloną.. – urwał. – Spoko, możesz przyznać, że myślałaś o mnie.
O ironio!
Zmrużyłam oczy
- Wkurwiasz mnie.
- Świetna odpowiedź, kochanie, a teraz idź do kuchni i zrób mi kanapkę. - zaśmiał się.
- Musisz przestać nazywać mnie kochaniem. -  Justin zaśmiał się, przybliżając bliżej do mnie, więc natychmiast się odsunęłam. - I nie zrobię Ci kanapki. To twój dom. - przybliżył się jeszcze bliżej, więc ja znowu się odsunęłam. - Ale prawdopodobnie u mnie w domu też bym ci jej nie zrobiła. - zaśmiałam się.
- Oh naprawdę? - podniósł brew i przysunął się do mnie przez co jeszcze kawałek się odsunęłam.
BAM
Kurwa.
Spadłam z łóżka…
Popatrzyłam w górę i zobaczyłam śmiejącego się Justina.
Co za kutas.
Podał mi rękę, by pomóc mi wstać. Wdzięczna przyjęłam pomoc.
Kiedy już mnie podniósł, pchnął mnie na ścianę za nami, opierając ręce po obu stronach mojej twarzy.
Jestem w pułapce.
Znowu.
Kurwa.
- Sprawiam, że się denerwujesz? - wyszeptał mi do ucha, patrząc mi w oczy.
Nie byłam w stanie mu normalnie odpowiedzieć, gdy tak na mnie patrzył.
- N-n-nie.. – mruknęłam.
 Moja reakcja spowodowała u niego śmiech. Przybliżył swoje ciało do mojego. Kurwa, on serio sprawia, że się denerwuję. Nienawidzę uczuć, jakie we mnie wywołuje.
- Cóż.. przecież widzę, że robisz się przy mnie nerwowa. – wyszeptał, a jego gorący oddech uderzył mnie prosto w twarz.
- C-czemu tak m-myślisz? – cholera, zapomniałam jak się normalnie mówi.
Zaśmiał się, po czym przejechał nosem po mojej szyi.
Mój oddech przyśpieszył, gdy pocałował płatek mojego ucha.
- Więc... – urwał.
Czułam jego usta blisko mojego ucha.
- Zawsze się jąkasz, kiedy jestem blisko ciebie i rumienisz się, gdy z tobą flirtuję albo kiedy nazywam cię kochaniem, kochanie.
Pocałował moją szyję po czym popatrzył mi w oczy.
- Kiedy chcę się do ciebie zbliżyć, ty się oddalasz, przez co PO RAZ KOLEJNY wylądowałaś przy ścianie. Nie, żeby mi to jakoś przeszkadzało. – mrugnął, przez co znowu się zaczerwieniłam.
Ogarnij się, Amy.
Spojrzał w moje oczy, chwilę później na usta i znowu w oczy. Najgorsze w tym wszystkim było to, że chciałam go pocałować.
To jest chore.. przecież go nienawidzę.
Pochylił się przez co mój oddech przyśpieszył. Przybliżyliśmy się do siebie a ja zamknęłam oczy i czekałam na moment, w którym nasze usta się złączą.
- Bieber! - otworzyłam oczy, a Justin natychmiast odsunął się ode mnie.
Mała dziewczynka wbiegła do pokoju.
- Hej, księżniczko. - wziął ją na ręce.
- Kto to? - wskazała na mnie palcem. 
- Jazzy, to Amy. Amy, to Jazzy, moja młodsza siostra. – powiedział, pokazując najpierw na mnie, a potem na nią.
- Ona jest ładniejsza od Misty. - powiedziała najsłodszym głosikiem, jaki kiedykolwiek słyszałam.
Justin i ja zaczęliśmy się śmiać. Chwilę później, Justin odłożył ją na podłogę.
- Może pooglądasz SpongeBoba, a ja zrobię Ci herbaty? – powiedział.
 Nie musieliśmy czekać długo, bo Jazzy chwilę później wybiegła z pokoju.
- Więc gdzie skończyliśmy? – spytał, przybliżając się do mnie.
Położyłam mu dłonie na klatce piersiowej pokazując, by przestał, po czym spakowałam swoje książki.
- Właśnie wychodziłam.
Podwinęłam rękawy mojej bluzy. Zrobiło mi tak gorąco..  nawet nie pamiętam, dlaczego je rozwinęłam.
- Co jest na twoim nadgarstku? - spytał.
Szybkim ruchem opuściłam rękawy.
 - Nic. - założyłam plecak i ominęłam go, lecz złapał mnie za ramię.
- Amy, jesteś pewna, że wszystko w porządku? - zapytał takim głosem, jakby mu zależało.
Wyrwałam rękę z jego uścisku
- Do zobaczenia w szkole, Justin. – szybko opuściłam pokój, zeszłam po schodach i wyszłam przed dom.

Było blisko. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział piąty! Co myślicie? Dajcie mi znać w komentarzach :)
Rozdział wyjątkowo przetłumaczony przez moją przyjaciółkę @Saaeva, której bardzo dziękuję. Ona tłumaczyła, ja go tylko poprawiałam.
Obiecuję, że przed wakacjami wstawię jeszcze jeden rozdział, ale niestety nie wiem jak to będzie w wakacje. Przez całe dwa miesiące praktycznie w ogóle nie ma mnie w domu. Postaram się tłumaczyć i jak tylko będę miała możliwość, będę Wam wrzucała rozdziały, ale niestety nie wiem w jakim odstępie czasu będą się one pojawiały :(
Mam też dobrą wiadomość. Jeśli pamiętacie, na początku informowałam Was, że nie wiem, czy opowiadanie będzie skończone, że to zależy od autorki. Kilka dni temu, autorka dodała ostatni rozdział, więc opowiadanie w całości zostanie przetłumaczone. :)
Miłych wakacji!

Swaggie. ♥

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 4: Błąd..




*Justin*

Po naszym tańcu,  Amy gdzieś zniknęła. Jestem pewny, że nie zdawała sobie nawet sprawy, że to ze mną tańczyła, ale to nie miało znaczenia. Tym razem nie zamierzałem wykorzystać tego przeciwko niej.
Ruszyłem do kuchni, by wziąć kolejne piwo, mrugając po drodze do kilku zdesperowanych dziewczyn, stojących pod ścianami. Tak jak powiedziałem wcześniej, ludzie mnie wielbią, szczególnie dziewczyny. Pewnie myślicie, że jestem kutasem, ale ja sam siebie wolę określać ‘pewny siebie’.
Gdy wziąłem kolejne piwo, wyszedłem na zewnątrz. Było tam kilka obściskujących się par i jedna pijana dziewczyna, obserwująca osoby, które leżały na trawie, głośno śpiewając.  Przynajmniej wyglądali, jakby to właśnie robili.
Zobaczyłem mojego przyjaciela – Chaza – w towarzystwie kilku chłopaków i dziewczyn, więc ruszyłem w ich stronę. Usiadłem obok nich, sadzając sobie jakąś obcą mi dziewczynę na kolanach.
- Siema, stary. – powiedziałem a Chaz kiwnął mi głową na przywitanie. – Widziałeś gdzieś Ryana?
- Ostatnio jak go widziałem, był z jakąś dziewczyną. – odpowiedział mi z uśmiechem.
- Oh, no tak... Zaprosił Sophie na imprezę.
- Chcesz? – zapytał Chaz, podając mi papierosa.
Nie palę na co dzień, tylko wtedy, gdy jestem gdzieś ze znajomymi.
Wziąłem papierosa od Chaza, zapaliłem go i zaciągnąłem się przed wypuszczeniem dymu w perfekcyjnym kółku.
Z daleka zobaczyłem Amy, która właśnie wychodziła z domku. Kurwa, ona była serio pijana. W sumie, to było całkiem zabawne.
Amy przeszła przez trawnik i usiadła na wolnym krześle, z którego chwilę później spadła. Zauważyłem to jako jedyny, więc zepchnąłem dziewczynę ze swoich kolan i ruszyłem w jej stronę. Kurwa, też muszę być całkiem pijany skoro chcę pomóc Amy Reed – dziewczynie, której nienawidzę, i która nienawidzi mnie.
Chwilę później podniosłem ją z ziemi i zabrałem do domu krzycząc ‘cześć’ do Chaza. Wszedłem z nią po schodach, potykając się kilka razy i gdy w końcu znaleźliśmy się na górze, poszukałem jakiejś wolnej sypialni, w której mógłbym zostawić Amy.
Była dość duża szansa, że wejdę do pokoju, w którym zobaczę coś, czego nie chcę widzieć, więc przygotowałem się na najgorsze i pchnąłem pierwsze drzwi po prawo.
Dzięki Bogu, pokój był pusty. Inaczej mógłbym się znaleźć w naprawdę kłopotliwej sytuacji.
Poprowadziłem Amy do łóżka, gdzie mogłaby się przespać. Powoli na nim usiadła, po czym od razu wstała i podeszła do mnie wolnym krokiem.
- Justin, kochanie, daj mi się dla ciebie rozebrać.. – Boże, jak bardzo pijana ona była?
Zdjęła szpilki i położyła je przy łóżku. Stanęła przede mną i powoli zsunęła z siebie sukienkę, kusząco kręcąc przy tym biodrami.
W tej chwili zdecydowanie mnie podniecała.
- Połóż się ze mną, kochanie. – wyszeptała do mojego ucha.
Boże, była taka gorąca.
Chwilę później wspięła się na łóżko, wciąż w samej bieliźnie.
Też byłem wstawiony, więc nie rozumiejąc sam siebie, położyłem się obok niej, zdejmując wcześniej koszulkę i spodnie.
Jakiś czas później obydwoje spaliśmy, śniąc o swoich pijackich błędach.

*Amy*


To się nie dzieje.
Jestem półnaga w łóżku z Justinem Bieberem.
Co ja robiłam zeszłej nocy?
Cóż.. Patrząc na to, że nie jestem całkiem naga, to może znaczyć, że nie uprawialiśmy seksu, prawda?
Ugh.. Przestań się martwić i po prostu obudź Justina.
- Justin! Justin! JUSTIN! – krzyknęłam, potrząsając nim kilka razy.
Musiał mieć naprawdę mocny sen.
- Co? – wymamrotał swoim porannym, zachrypniętym głosem, który naprawdę seksownie brzmiał.
Znaczy.. głupio.. tak, Amy, właśnie to miałaś na myśli.
- Czemu leżę półnaga z tobą w łóżku? – zapytałam zmartwionym głosem.
Uśmiechnął się i podniósł lekko, unosząc się na ramionach.
- Cóż.. – zaczął. – Tańczyliśmy razem, pamiętasz? – jego uśmiech stawał się coraz szerszy.
- Czekaj.. to byłeś ty? – starałam się nie panikować.
- Jasne, że tak, kochanie.
- Mówiłam ci, żebyś mnie tak nie nazywał. – warknęłam.
- Czy ja kiedykolwiek cię posłuchałem, kochanie? – zaśmiał się.
- Nie ważne.. Co się stało później?
- Cóż.. Zniknęłaś gdzieś i gdy byłem na zewnątrz z Chazem, wyszłaś z domu i usiadłaś na krześle, z którego chwilę później spadłaś. – w zażenowaniu zakryłam twarz dłońmi. – Więc zabrałem cię na górę. – spojrzałam na niego przez palce, posyłając mu zaciekawione spojrzenie. – Tak, wiem. Też jestem zszokowany, ale myślę, że to przez alkohol. – kiwnęłam głową. – Gdy posadziłam cię na łóżku, wstałaś i zdecydowałaś się dla mnie rozebrać. Nie kłóciłem się. – mrugnął do mnie.
Moja twarz przybrała kolor pomidora.
- Cały czas nazywałaś mnie ‘Justin, kochanie’. Zawsze wiedziałem, że na mnie lecisz. – zaśmiał się.
- Zamknij się, Bieber. Nie lecę na ciebie. – wzdrygnęłam się na słowo ‘lecę’. – Co się stało później? – przygotowałam się psychicznie na to, co usłyszę.
- Później zrobiłaś mi loda. – zachichotał, jakby to była najbardziej normalna rzecz na świecie.
- CO ZROBIŁAM?! – krzyknęłam.
Nienawidzę tego chłopaka.. Jak mogłabym zrobić z nim coś tak.. intymnego?
- Myślę, że słyszałaś, co powiedziałam. – jeszcze raz się zaśmiał.
Z CZEGO ON SIĘ KURWA ŚMIEJE?!
-  O mój Boże.. Co ja zrobiłam..? Co ja powiem Sophie? Co ludzie pomyślą? Będą nazywać mnie suką, kurwą, dziwką Biebera. Nie mogę na to pozwolić! Nigdy więcej nie tknę alkoholu! Nie mów nikomu! Proszę, Justin! – chodziłam po pokoju a Justin przyglądał mi się z zainteresowaniem, stojąc przy łóżku.
- Nie powiem nikomu..
- O Boże! Bardzo ci dzięku..
- Jeśli…
- Mogłam się domyślić, że to jakiś podstęp. – zmrużyłam oczy a on zachichotał.
- Nie powiem nikomu, jeśli upadniesz na kolana i będziesz mnie o to błagać. Wtedy zobaczymy, co da się zrobić. – zaśmiał się.
- NIE! – krzyknęłam.
On tak na serio?
- Cóż.. więc będziesz znana jako dziwka Biebera, tak jak wcześniej powiedziałaś. – uśmiechnął się szerzej.
Zabiję go któregoś dnia.
Upadłam na kolana i spojrzałam na niego z dołu. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, przerwał mi.
- Podobnie jak zeszłej nocy, co? – mrugnął.
Czułam, jak się rumienię.
Spojrzałam na niego, zanim zaczęłam błagać. Czym ja sobie na to zasłużyłam?
- Proszę, Justin, nie mów nikomu, błagam cię. Zrobię wszystko, tylko proszę, nie mów o tym nikomu. To była tylko pijacka pomyłka. Pros.. – przerwał mi jego śmiech. – Co jest kurwa takie zabawne? – on testował moją cierpliwość..
- Po prostu.. ty… - śmiał się histerycznie, trzymając za brzuch. – Nie mogę uwierzyć, że mi uwierzyłaś! – zmarszczyłam brwi.
Co takiego?
Zerwałam się z kolan i zaczęłam go bić po klatce piersiowej. Mocno.
- Justin, idioto! – on ciągle się śmiał. – Jesteś takim kutasem! Pozwoliłeś mi uwierzyć, że zrobiłam ci loda! Jak mogłeś?! – biłam go,  dopóki się nie uspokoił i nie złapał mnie za nadgarstki.
- Dobrze, dobrze, przestań mnie bić! – próbowałam wyrwać nadgarstki z jego uścisku. – Przepraszam, ale powinnaś zobaczyć swoją twarz. – puścił moje ręce a ja zdałam sobie sprawę, że wciąż jestem w samej bieliźnie.
Cholera, jest jeszcze coś, co może mnie dzisiaj zawstydzić?
Podniosłam sukienkę z ziemi i wsunęłam ją na siebie.
- Bieber, mógłbyś zapiąć mi tą sukienkę?
- Jasne. – podszedł do mnie i powoli zasunął ekspres. – Wybacz mi, kochanie. - szepnął mi do ucha, całując w ramie.
Byłam w jakimś transie. W ogóle nie mogłam zebrać myśli, gdy jego gorący oddech uderzał w moją szyję.
- Wezmę to za ‘tak’. – pocałował mnie w płatek ucha.
Uspokój się, Amy.
- Nieważne.. – podniosłam szpilki z ziemi i wyjęłam swój telefon.
Dziesięć nieodebranych połączeń od taty.
Osiem nieodebranych połączeń od mamy.
Jedna nowa wiadomość od Sophie.
Cholera, przecież miałam wrócić wieczorem do domu.. Na pewno dostanę szlaban.
Kliknęłam przycisk ‘wiadomości’ otwierając tą od Sophie.

Od: Sophie
Nie mogłam cię znaleźć, więc wyszłam z Ryanem. Mówił, że widział cię z Justinem ;)
Zadzwoń do mnie później! Mam nadzieję, że się zabezpieczyliście!
Kocham Cię! xxxxxx

Zmrużyłam oczy i wzięłam się za odpisywanie.

Do: Sophie
Spałam w tym domu, gdzie była impreza, ale nie przespałam się z nikim. Znaczy spałam w jednym łóżku z Bieberem, ale.. nieważne..
Zadzwonię później.
Też Cię kocham! xxxxxx

- Chcesz, żebym odwiózł cię do domu? – zapytał Justin.
- Tak, jeśli nie masz nic do roboty. Która jest godzina? – zaczęłam panikować, przypominając sobie, że powinnam być w szkole.
- Umm.. 7:10. – odpowiedział, zerkając na zegarek.
- Kurwa, rodzice mnie zabiją. Zapomniałam, że wracają dzisiaj z podróży biznesowej!
- Nie martw się o to, po prostu chodźmy.
Zeszliśmy po schodach, kierując się do samochodu Justina.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------


- Dzięki za podwiezienie. – właśnie miałam wyskoczyć z samochodu, gdy Justin mnie zatrzymał.
- Musimy się umówić na randkę naukową.
- To nie będzie randka, Bieber. Po prostu musimy zrobić ten gówniany projekt.
- Wiem, ale sama chcesz, żeby to była randka. – mrugnął.
Westchnęłam głośno.
- Co powiesz na dzisiaj po szkole u mnie? Prawdopodobnie i tak mam szlaban.
- Brzmi nieźle. Do zobaczenia w szkole, Reed.
- Do zobaczenia, Bieber. – wyszłam z samochodu i przygotowałam się psychicznie na wykład od rodziców.
Powoli otworzyłam drzwi do domu. Kiedy nie usłyszałam żadnego dźwięku, weszłam do kuchni.
Moi rodzice siedzieli przy stole.
Przełknęłam ciężko.
- Gdzie byłaś, młoda damo? – zapytała mama surowym głosem.
- Umm.. byłam u Sophie. – trzęsły mi się ręce.
- Dlaczego masz na sobie sukienkę? Poszłaś w nocy na imprezę, prawda? – tym razem odezwał się mój tata.
- N-nie, naprawdę byłam u Sophie.
- Nie okłamuj nas, Amy.
- No dobrze, poszłam na imprezę, ale spałam u Sophie. – starałam się brzmieć przekonująco.
- Skoro masz teraz szkołę, odpuszczamy ci tą rozmowę, ale masz szlaban do końca tygodnia.
- Dobrze.. – wiedziałam, że lepiej nie walczyć z moimi rodzicami. – Ale muszę zrobić projekt do szkoły. Mój partner może dzisiaj tutaj przyjść, żeby mi pomóc?
- Tak, może przyjść. Akurat dzisiaj wychodzimy na kolację. Amy, musimy wyjechać na kolejną podróż w ciągu kilku dni.
- Znowu?
- Tak, przepraszamy, skarbie, ale będziemy do ciebie dzwonić tak często, jak to tylko będzie możliwe.
- Nieważne.. Muszę przygotować się do szkoły. – wybiegłam z kuchni, ruszając prosto do mojego pokoju.
Myślenie, że rodzice się o mnie naprawdę troszczą, było dużym błędem.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 4 za nami :) 
Wiem, że miałam dodać rozdział do niedzieli, ale zatrułam się czymś i nawet nie wychodziłam z łóżka. Wiecie, wymioty, gorączka, omdlenia.. Byłam dosyć słaba i nie miałam głowy, żeby do tego usiąść, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie :)
Dziękuję za wszystkie komentarze i prawie 7000 wyświetleń :)

Swaggie. ♥

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 3: Upijmy się...






*Amy*

- Nie gadaj! – Sophie i ja siedziałyśmy w moim pokoju i właśnie skończyłam opowiadać jej co Justin zrobił.
- Więc tak po prostu zaczął całować cię po szyi? – zapytała.
- Tak! To było dziwne. Chodzi o to, że go nienawidzę, ale nie wiem co o tym myśleć.
- Może on cię lubi. – zasugerowała.
- Zamknij się! On na pewno mnie nie lubi. – zaprzeczyłam szybko.
*drrrrrr*
Chciałam podnieść swój telefon, ale zorientowałam się, że to Sophie była tą, która dostała sms-a.
- O mój Boże! – krzyknęła.
- Co?
- Ryan zapytał czy chciałabym iść dzisiaj wieczorem z nim dzisiaj na imprezę! – zapiszczała.
- Niemożliwe! – krzyknęłam.
- Tak, wiem! Powiedział też, że możesz przyjść jak chcesz.
- Oh.. Czułabym się jak trzecie koło u wozu.
- Nie, Justin też tam będzie. – uśmiechnęła się.
- Przestań! Mówię to ostatni raz. Nie. Lubię. Justina! – robiłam pauzę po każdym słowie, żeby zrozumiała.
- Jasne. – zaśmiała się.
Postanowiłam, że dam już spokój.
- Przyjdę, bo wiesz, że nigdy nie opuszczam imprez, ale co założymy? – zapytałam.
- Umm.. Co powiesz na te sukienki, które ostatnio kupiłyśmy?
- Dobrze, pójdziesz po swoją i wrócisz tutaj, żebyśmy mogły się przygotować razem?
- Tak, będę z powrotem za 15 minut. – wstała z łóżka i wybiegła z sypialni.
Sophie mieszka 5 minut drogi stąd, co ułatwia naszą przyjaźń. Muszę tylko zobaczyć gdzie schowałam swoją sukienkę.
*ding*
Wyciągnęłam telefon z tylniej kieszeni spodni, by sprawdzić kto do mnie pisze.

Od: Nieznajomy
Hej, zobaczymy się na imprezie, suko ;)
Spróbuj nie zachwycić mnie zbyt mocno! – J.

Nie  marnowałam czasu na odpisanie, bo wystarczająco mnie już dzisiaj zdenerwował. Zmieniłam tylko nazwę wyświetlaną na ‘Kutas’ i uśmiechnęłam się dumnie do nazwy kontaktu.
Idealnie go to opisuje, prawda?
Około 10 minut później, Sophie wróciła do mojego domu. Wbiegła po schodach do mojego pokoju, trzymając w ręku sukienkę. Impreza zacznie się około 20:30, więc pomyślałyśmy, że modnie się spóźnimy będąc tam o 21:00.
Sophie robiła sobie różowe pasemka a ja się malowałam. Użyłam rozświetlającego cieniu do oczu, pudru i trochę różu. Potem zrobiłam eye-linerem kreski na powiekach i pociągnęłam rzęsy tuszem. Gdy skończyłam, podłączyłam lokówkę do prądu. Przygotowywałam się w swojej sypialni podczas, gdy Sophie zajęła łazienkę, która była połączona z pokojem.
Gdy lokówka się nagrzała, zaczęłam kręcić włosy.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Gdy byłyśmy z Sophie gotowe, zegarek pokazywał 08:40. Impreza trwała około 15 minut, więc wyszło nam idealnie.
- Ryan zaniemówi z wrażenia jak cię zobaczy. – zażartowałam, mrugając do niej.
- Mam taką nadzieję. – zaśmiała się. – Ale muszę powiedzieć, że Justin też będzie całkiem szczęśliwy. – przewróciłam oczami na jej komentarz.
- Kiedy dasz mi spokój? – westchnęłam.
- Jak oboje przyznacie, że się lubicie. – odpowiedziała.
Świetnie, więc nigdy. Dlaczego ona myśli, że ja go lubię? Nienawidzę go. Tyle w temacie.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------


20 minut później przyjechaliśmy do domu pełnego pijanych nastolatków. Gdy wchodziliśmy, zobaczyłam kilka osób palących marihuanę. Zmarszczyłam nos czując jej zapach. Nie jestem jakimś frajerem, który nigdy nie chodzi na imprezy, ale jeśli jeszcze się nie domyśliliście, nie jestem też najpopularniejszą osobą w szkole. Przede wszystkim dlatego jesteśmy z Justinem wrogami.
Weszliśmy do środka przez otwarte drzwi. Zapach alkoholu i narkotyków roznosił się po pomieszczeniu.
Sophie trąciła mnie łokciem wskazując coś przed nami. Ryan i Justin zmierzali w naszą stronę. Okej, nie będę kłamać, Justin wyglądał gorąco i w tej chwili chciałabym go nie nienawidzić. Chwila, ta myśl to na pewno przez zapach marihuany, po prostu na mnie też podziałało. Tak, to na pewno to.
Sophie odeszła z Ryanem zostawiając mnie samą z tym dupkiem.


*Justin*

Wow, Amy wygląda dzisiaj naprawdę gorąco. Wciąż jej nienawidzę, ale jeśli dałaby mi szansę, żebym ją dzisiaj przeleciał, zrobiłbym to. Oczywiście tylko dlatego, że mógłbym tego użyć później przeciwko niej. Może powinienem ją upić…?
- Chcesz coś do picia, suko? – mrugnąłem do niej.
- Odpieprz się, Justin.
- Nie żeby mnie to obchodziło, ale czemu?
- Bo tu jesteś. Wkurwiasz mnie. – uśmiechnęła się sztucznie i zepchnęła mnie z drogi, zmierzając do kuchni.
Gdy chciałem za nią iść,  zostałem zatrzymany przez jedyną w swoim rodzaju: Misty Diamond.
- Justy! – zapiszczała swoim irytującym głosem.
- Cześć, kochanie. – położyłem ręce na jej biodrach, przyciągając ją do siebie.
- Dlaczego rozmawiałeś z tą frajerką? – moja głowa bolała od jej pisków.
- Z Amy? – przytaknęła. – Nie martw się o nią, kochanie. Ona jest po prostu zazdrosna, że jestem z tobą a nie z nią. – uśmiechnąłem się sztucznie.
Zachichotała i pocałowała mnie. Brutalnie oddałem pocałunek. Podniosłem ją, przyciskając do ściany, gdy owinęła nogi wokół mnie. Na pewno jesteście ciekawi, dlaczego ją całuję. Cóż… Ona jest moją.. hmmm… Jak mogę to nazwać? Seksualną zabawką? Tak, dokładnie. W gruncie rzeczy, ona mnie wielbi, jak cała reszta frajerów z tej szkoły. Misty po prostu udaje, że jesteśmy ‘parą’ a ja udaję razem z nią, by zachować swoją reputację. Ten ‘związek’ to sam seks. Wiecie, główna cheerliderka i kapitan drużyny koszykówki umawiają się. Tak powinno być.
Gdy wreszcie się od siebie odkleiliśmy, owinąłem ręce wokół jej talii, ciągnąc ją za sobą do kuchni. Zobaczyłem tam Amy, pijącą kieliszek wódki, który zapewne nie był jej pierwszym, bo cztery puste kieliszki stały już przed nią. Gdy wypiła, chwyciła puszkę piwa i ruszyła na parkiet. Podniosłem swoje piwo i wypiłem całe na raz. Chciałem się szybko upić.
Misty gdzieś zniknęła, więc wypiłem kilka shotów, złapałem kolejne piwo i poszedłem w stronę tańczących. Leciało ‘Strip’ Chrisa Browna. Uśmiechnąłem się, przypominając sobie moją rozmowę z Suką podczas kary.
Gdy zobaczyłem Amy kiwającą biodrami w rytm muzyki, ruszyłem w jej stronę.
To będzie zabawna noc.


*Amy*

Boże, jestem zdecydowanie zbyt pijana! Wypiłam 5 shotów, 5! Później zajęłam się piwem, które zdecydowanie było mocne.
Nie jestem nawet pewna, co robię w tej chwili. Chyba gra piosenka Chrisa Browna, więc po prostu tańczę. Gdy poczułam ciało, przyciskające się do moich pleców, natychmiast zsynchronizowałam się z nim.
Co ja robię?!
- Jesteś seeeeeksoownaa, kiedy taaańczysz, kochaniee. – usłyszałam głos jakiegoś chłopaka, który szeptał do mojego ucha.
Nie umiałam go zidentyfikować, bo zdecydowanie zbyt dużo na to wypiłam. On też był już wstawiony, bo przedłużał wyrazy.
Tańczyliśmy razem, blisko do siebie przyciśnięci.
Okej, zdecydowanie byłam pijana, bo gdybym była trzeźwa, nigdy bym tego nie robiła.
-Dziewczyno, chcę teraz po prostu zobaczyć jak się rozbierasz, jest późno, kochanie.* – wyszeptał mi do ucha seksownym głosem, równo z muzyką. – Dziewczyno, chcę zobaczyć jak się rozbierasz.
Tańczyliśmy blisko siebie przez całą piosenkę. Zobaczyłam, że Misty patrzy na nas, stojąc pod ścianą. Wyglądała na wściekłą. Nie miałam pojęcia dlaczego, więc po prostu ją olałam.
Po skończonej piosence, nie pamiętam ani jednej pieprzonej rzeczy, która się później wydarzyła.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Następnego ranka obudziły mnie promienie słońca, przebijające się przez zasłony.
Chwila.. to nie są moje zasłony. Nie jestem w swoim łóżku i to nie jest mój pokój..
Gdzie ja kurwa jestem?!
Odwróciłam głowę w drugą stronę i zachciało mi się wymiotować. Nie z powodu wypitego alkoholu, ale dlatego, że Justin Drew Bieber leżał obok mnie.

Co ja kurwa zrobiłam?!


*Jest to tekst piosenki 'Strip' Chrisa Browna, który możecie przeczytać TUTAJ :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przed Wami rozdział trzeci. Jak myślicie, co zrobiła Amy? :D 
Po prawo pojawiła się zakładka 'Pytania', więc jeśli będziecie mieli jakiekolwiek pytania o rozdział, o mnie bądź o inne tłumaczenia, zapraszam do niej :)
Proszę, napiszcie chociaż jedno słowo w komentarzu, czy Wam się podoba, to bardzo motywuje :) Dodawajcie się też do obserwowanych.
Jeśli ktoś jeszcze chce być informowany, piszcie w zakładce 'Informowani' :)
Dziękuję, że to czytacie! :)

Swaggie. ♥