*Justin*
Po naszym tańcu, Amy
gdzieś zniknęła. Jestem pewny, że nie zdawała sobie nawet sprawy, że to ze mną
tańczyła, ale to nie miało znaczenia. Tym razem nie zamierzałem wykorzystać
tego przeciwko niej.
Ruszyłem do kuchni, by wziąć kolejne piwo, mrugając po
drodze do kilku zdesperowanych dziewczyn, stojących pod ścianami. Tak jak
powiedziałem wcześniej, ludzie mnie wielbią, szczególnie dziewczyny. Pewnie
myślicie, że jestem kutasem, ale ja sam siebie wolę określać ‘pewny siebie’.
Gdy wziąłem kolejne piwo, wyszedłem na zewnątrz. Było tam
kilka obściskujących się par i jedna pijana dziewczyna, obserwująca osoby,
które leżały na trawie, głośno śpiewając.
Przynajmniej wyglądali, jakby to właśnie robili.
Zobaczyłem mojego przyjaciela – Chaza – w towarzystwie kilku
chłopaków i dziewczyn, więc ruszyłem w ich stronę. Usiadłem obok nich, sadzając
sobie jakąś obcą mi dziewczynę na kolanach.
- Siema, stary. – powiedziałem a Chaz kiwnął mi głową na
przywitanie. – Widziałeś gdzieś Ryana?
- Ostatnio jak go widziałem, był z jakąś dziewczyną. –
odpowiedział mi z uśmiechem.
- Oh, no tak... Zaprosił Sophie na imprezę.
- Chcesz? – zapytał Chaz, podając mi papierosa.
Nie palę na co dzień, tylko wtedy, gdy jestem gdzieś ze
znajomymi.
Wziąłem papierosa od Chaza, zapaliłem go i zaciągnąłem się
przed wypuszczeniem dymu w perfekcyjnym kółku.
Z daleka zobaczyłem Amy, która właśnie wychodziła z domku.
Kurwa, ona była serio pijana. W sumie, to było całkiem zabawne.
Amy przeszła przez trawnik i usiadła na wolnym krześle, z
którego chwilę później spadła. Zauważyłem to jako jedyny, więc zepchnąłem
dziewczynę ze swoich kolan i ruszyłem w jej stronę. Kurwa, też muszę być
całkiem pijany skoro chcę pomóc Amy Reed – dziewczynie, której nienawidzę, i
która nienawidzi mnie.
Chwilę później podniosłem ją z ziemi i zabrałem do domu
krzycząc ‘cześć’ do Chaza. Wszedłem z nią po schodach, potykając się kilka razy
i gdy w końcu znaleźliśmy się na górze, poszukałem jakiejś wolnej sypialni, w
której mógłbym zostawić Amy.
Była dość duża szansa, że wejdę do pokoju, w którym zobaczę
coś, czego nie chcę widzieć, więc przygotowałem się na najgorsze i pchnąłem
pierwsze drzwi po prawo.
Dzięki Bogu, pokój był pusty. Inaczej mógłbym się znaleźć w
naprawdę kłopotliwej sytuacji.
Poprowadziłem Amy do łóżka, gdzie mogłaby się przespać.
Powoli na nim usiadła, po czym od razu wstała i podeszła do mnie wolnym
krokiem.
- Justin, kochanie, daj mi się dla ciebie rozebrać.. – Boże,
jak bardzo pijana ona była?
Zdjęła szpilki i położyła je przy łóżku. Stanęła przede mną
i powoli zsunęła z siebie sukienkę, kusząco kręcąc przy tym biodrami.
W tej chwili zdecydowanie mnie podniecała.
- Połóż się ze mną, kochanie. – wyszeptała do mojego ucha.
Boże, była taka gorąca.
Chwilę później wspięła się na łóżko, wciąż w samej
bieliźnie.
Też byłem wstawiony, więc nie rozumiejąc sam siebie,
położyłem się obok niej, zdejmując wcześniej koszulkę i spodnie.
Jakiś czas później obydwoje spaliśmy, śniąc o swoich
pijackich błędach.
*Amy*
To się nie dzieje.
Jestem półnaga w łóżku z Justinem Bieberem.
Co ja robiłam zeszłej nocy?
Cóż.. Patrząc na to, że nie jestem całkiem naga, to może
znaczyć, że nie uprawialiśmy seksu, prawda?
Ugh.. Przestań się martwić i po prostu obudź Justina.
- Justin! Justin! JUSTIN! – krzyknęłam, potrząsając nim
kilka razy.
Musiał mieć naprawdę mocny sen.
- Co? – wymamrotał swoim porannym, zachrypniętym głosem,
który naprawdę seksownie brzmiał.
Znaczy.. głupio.. tak, Amy, właśnie to miałaś na myśli.
- Czemu leżę półnaga z tobą w łóżku? – zapytałam zmartwionym
głosem.
Uśmiechnął się i podniósł lekko, unosząc się na ramionach.
- Cóż.. – zaczął. – Tańczyliśmy razem, pamiętasz? – jego uśmiech
stawał się coraz szerszy.
- Czekaj.. to byłeś ty? – starałam się nie panikować.
- Jasne, że tak, kochanie.
- Mówiłam ci, żebyś mnie tak nie nazywał. – warknęłam.
- Czy ja kiedykolwiek cię posłuchałem, kochanie? – zaśmiał się.
- Nie ważne.. Co się stało później?
- Cóż.. Zniknęłaś gdzieś i gdy byłem na zewnątrz z Chazem,
wyszłaś z domu i usiadłaś na krześle, z którego chwilę później spadłaś. – w zażenowaniu
zakryłam twarz dłońmi. – Więc zabrałem cię na górę. – spojrzałam na niego przez
palce, posyłając mu zaciekawione spojrzenie. – Tak, wiem. Też jestem
zszokowany, ale myślę, że to przez alkohol. – kiwnęłam głową. – Gdy posadziłam
cię na łóżku, wstałaś i zdecydowałaś się dla mnie rozebrać. Nie kłóciłem się. –
mrugnął do mnie.
Moja twarz przybrała kolor pomidora.
- Cały czas nazywałaś mnie ‘Justin, kochanie’. Zawsze
wiedziałem, że na mnie lecisz. – zaśmiał się.
- Zamknij się, Bieber. Nie lecę na ciebie. – wzdrygnęłam się
na słowo ‘lecę’. – Co się stało później? – przygotowałam się psychicznie na to,
co usłyszę.
- Później zrobiłaś mi loda. – zachichotał, jakby to była
najbardziej normalna rzecz na świecie.
- CO ZROBIŁAM?! – krzyknęłam.
Nienawidzę tego chłopaka.. Jak mogłabym zrobić z nim coś
tak.. intymnego?
- Myślę, że słyszałaś, co powiedziałam. – jeszcze raz się
zaśmiał.
Z CZEGO ON SIĘ KURWA ŚMIEJE?!
- O mój Boże.. Co ja
zrobiłam..? Co ja powiem Sophie? Co ludzie pomyślą? Będą nazywać mnie suką,
kurwą, dziwką Biebera. Nie mogę na to pozwolić! Nigdy więcej nie tknę alkoholu!
Nie mów nikomu! Proszę, Justin! – chodziłam po pokoju a Justin przyglądał mi
się z zainteresowaniem, stojąc przy łóżku.
- Nie powiem nikomu..
- O Boże! Bardzo ci dzięku..
- Jeśli…
- Mogłam się domyślić, że to jakiś podstęp. – zmrużyłam oczy
a on zachichotał.
- Nie powiem nikomu, jeśli upadniesz na kolana i będziesz
mnie o to błagać. Wtedy zobaczymy, co da się zrobić. – zaśmiał się.
- NIE! – krzyknęłam.
On tak na serio?
- Cóż.. więc będziesz znana jako dziwka Biebera, tak jak
wcześniej powiedziałaś. – uśmiechnął się szerzej.
Zabiję go któregoś dnia.
Upadłam na kolana i spojrzałam na niego z dołu. Zanim
zdążyłam cokolwiek powiedzieć, przerwał mi.
- Podobnie jak zeszłej nocy, co? – mrugnął.
Czułam, jak się rumienię.
Spojrzałam na niego, zanim zaczęłam błagać. Czym ja sobie na
to zasłużyłam?
- Proszę, Justin, nie mów nikomu, błagam cię. Zrobię
wszystko, tylko proszę, nie mów o tym nikomu. To była tylko pijacka pomyłka.
Pros.. – przerwał mi jego śmiech. – Co jest kurwa takie zabawne? – on testował
moją cierpliwość..
- Po prostu.. ty… - śmiał się histerycznie, trzymając za
brzuch. – Nie mogę uwierzyć, że mi uwierzyłaś! – zmarszczyłam brwi.
Co takiego?
Zerwałam się z kolan i zaczęłam go bić po klatce piersiowej.
Mocno.
- Justin, idioto! – on ciągle się śmiał. – Jesteś takim
kutasem! Pozwoliłeś mi uwierzyć, że zrobiłam ci loda! Jak mogłeś?! – biłam go, dopóki się nie uspokoił i nie złapał mnie za
nadgarstki.
- Dobrze, dobrze, przestań mnie bić! – próbowałam wyrwać
nadgarstki z jego uścisku. – Przepraszam, ale powinnaś zobaczyć swoją twarz. –
puścił moje ręce a ja zdałam sobie sprawę, że wciąż jestem w samej bieliźnie.
Cholera, jest jeszcze coś, co może mnie dzisiaj zawstydzić?
Podniosłam sukienkę z ziemi i wsunęłam ją na siebie.
- Bieber, mógłbyś zapiąć mi tą sukienkę?
- Jasne. – podszedł do mnie i powoli zasunął ekspres. –
Wybacz mi, kochanie. - szepnął mi do ucha, całując w ramie.
Byłam w jakimś transie. W ogóle nie mogłam zebrać myśli, gdy
jego gorący oddech uderzał w moją szyję.
- Wezmę to za ‘tak’. – pocałował mnie w płatek ucha.
Uspokój się, Amy.
- Nieważne.. – podniosłam szpilki z ziemi i wyjęłam swój
telefon.
Dziesięć nieodebranych połączeń od taty.
Osiem nieodebranych połączeń od mamy.
Jedna nowa wiadomość od Sophie.
Cholera, przecież miałam wrócić wieczorem do domu.. Na pewno
dostanę szlaban.
Kliknęłam przycisk ‘wiadomości’ otwierając tą od Sophie.
Od: Sophie
Nie mogłam cię znaleźć, więc wyszłam z Ryanem. Mówił, że widział cię z
Justinem ;)
Zadzwoń do mnie później! Mam nadzieję, że się zabezpieczyliście!
Kocham Cię! xxxxxx
Zmrużyłam oczy i wzięłam się za odpisywanie.
Do: Sophie
Spałam w tym domu, gdzie była impreza, ale nie przespałam się z nikim.
Znaczy spałam w jednym łóżku z Bieberem, ale.. nieważne..
Zadzwonię później.
Też Cię kocham! xxxxxx
- Chcesz, żebym odwiózł cię do domu? – zapytał Justin.
- Tak, jeśli nie masz nic do roboty. Która jest godzina? –
zaczęłam panikować, przypominając sobie, że powinnam być w szkole.
- Umm.. 7:10. – odpowiedział, zerkając na zegarek.
- Kurwa, rodzice mnie zabiją. Zapomniałam, że wracają
dzisiaj z podróży biznesowej!
- Nie martw się o to, po prostu chodźmy.
Zeszliśmy po schodach, kierując
się do samochodu Justina.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Dzięki za podwiezienie. – właśnie miałam wyskoczyć z
samochodu, gdy Justin mnie zatrzymał.
- Musimy się umówić na randkę naukową.
- To nie będzie randka, Bieber. Po prostu musimy zrobić ten gówniany
projekt.
- Wiem, ale sama chcesz, żeby to była randka. – mrugnął.
Westchnęłam głośno.
- Co powiesz na dzisiaj po szkole u mnie? Prawdopodobnie i
tak mam szlaban.
- Brzmi nieźle. Do zobaczenia w szkole, Reed.
- Do zobaczenia, Bieber. – wyszłam z samochodu i
przygotowałam się psychicznie na wykład od rodziców.
Powoli otworzyłam drzwi do domu. Kiedy nie usłyszałam
żadnego dźwięku, weszłam do kuchni.
Moi rodzice siedzieli przy stole.
Przełknęłam ciężko.
- Gdzie byłaś, młoda damo? – zapytała mama surowym głosem.
- Umm.. byłam u Sophie. – trzęsły mi się ręce.
- Dlaczego masz na sobie sukienkę? Poszłaś w nocy na
imprezę, prawda? – tym razem odezwał się mój tata.
- N-nie, naprawdę byłam u Sophie.
- Nie okłamuj nas, Amy.
- No dobrze, poszłam na imprezę, ale spałam u Sophie. –
starałam się brzmieć przekonująco.
- Skoro masz teraz szkołę, odpuszczamy ci tą rozmowę, ale
masz szlaban do końca tygodnia.
- Dobrze.. – wiedziałam, że lepiej nie walczyć z moimi
rodzicami. – Ale muszę zrobić projekt do szkoły. Mój partner może dzisiaj tutaj
przyjść, żeby mi pomóc?
- Tak, może przyjść. Akurat dzisiaj wychodzimy na kolację.
Amy, musimy wyjechać na kolejną podróż w ciągu kilku dni.
- Znowu?
- Tak, przepraszamy, skarbie, ale będziemy do ciebie dzwonić
tak często, jak to tylko będzie możliwe.
- Nieważne.. Muszę przygotować się do szkoły. – wybiegłam z
kuchni, ruszając prosto do mojego pokoju.
Myślenie, że rodzice się o mnie naprawdę troszczą, było
dużym błędem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 4 za nami :)
Wiem, że miałam dodać rozdział do niedzieli, ale zatrułam się czymś i nawet nie wychodziłam z łóżka. Wiecie, wymioty, gorączka, omdlenia.. Byłam dosyć słaba i nie miałam głowy, żeby do tego usiąść, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie :)
Dziękuję za wszystkie komentarze i prawie 7000 wyświetleń :)
Swaggie. ♥
Wow wspaniale :)
OdpowiedzUsuńkiedy nstępny, kiedy następny, pisz, pisz piiiiiiiiiiiisz!!
OdpowiedzUsuńbosko tłumaczysz <3
wspaniałe jak zwykle (:
OdpowiedzUsuńhahahahah, ale to z tym lodem było dobre :D
czekam na NN!
@smileedems
Strasznie fajny rozdział !
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
@baIlikepancakes
KOCHAM TO!
OdpowiedzUsuńNic się nie stało. rozumiem cię. jesteś kochana a rozdział sbsugwusgwywhidgdahvuev*.* @EachDayIsDrive
OdpowiedzUsuńOMG! jak On mógł tak Ją wkręcić?! hahahah ale to było w sumie zabawne <3 już się nie mogę doczekać NN :)
OdpowiedzUsuń@saaalvame
extra super :))))))
OdpowiedzUsuńCudnyy < 33
OdpowiedzUsuńhubchbwuhbvuyewbvuygeyv tego nie da się opisać słowami jebfvewfguegy *___*
OdpowiedzUsuń<33
OdpowiedzUsuńasdfghjk rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
@luvmyjdb
Cudowny. *_____________* czekam na kolejny. :))
OdpowiedzUsuńJejku, jejku,to jest świetne! Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńkocham to. <3
OdpowiedzUsuńBOSKI!<3 Czekam na nn <33333
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ? :D.
OdpowiedzUsuńTJezu to tłumaczenie jest świetne. ♥ Kocham Ciebie i tego bloga ♥ Już nie mogę doczekać się NN . Ten blog uzależnia.
OdpowiedzUsuń- ----
Jak masz czas wpadnij do mnie na www.doyoulovemejustin.blogspot.com. I tak wiem że nikt nie wejdzie. Byłabym wdzięczna gdybyś sama skomentowała.
Dodaj szybko kolejny. Ciekawe co się wydarzy podczas projektu xD
OdpowiedzUsuńemocje *.*
OdpowiedzUsuńjhsdgfg ;pp