Hej, mam mały problem. Gdy wchodzę na stronę, gdzie powinno być opowiadanie 'you're my only shawty', by je tłumaczyć, pokazuje mi się komunikat 'Odmowa dostępu. Ta historia nie została zatwierdzona przez administratorów tej strony.' Jako, że przez to nie mam z czego tłumaczyć, tłumaczenie zostaje zawieszone. Gdy (jeśli) tylko odblokują stronę, wrócę tutaj z nowym rozdziałem. Przepraszam, ale jak widzicie to nie zależy ode mnie.
Mam nadzieję, że miło mijają Wam wakacje, :)
Do zobaczenia,
Swaggie. ♥
niedziela, 4 sierpnia 2013
poniedziałek, 15 lipca 2013
Rozdział 7: Bawił się mną...
*Amy*
Dojechaliśmy do domku wypoczynkowego około ósmej. Justin i
ja wyskoczyliśmy z przyczepy ciężarówki podczas, gdy Sophie i Ryan wysiadali z
samochodu. Wszyscy wzięliśmy swoje walizki i zaczęliśmy je ciągnąć w stronę
domku. Gdy byliśmy w środku, upuściłyśmy z Sophie walizki i zaczęłyśmy
rozglądać się dookoła.
- Tu jest pięknie. – moje oczy chłonęły zachwycający wygląd
wewnętrzny domku.
- Wiem. – Sophie była tak samo zachwycona jak ja.
Justin i Ryan weszli do salonu a my chwilę później
podążyłyśmy za nimi.
- To miejsce jest zajebiste. – mruknął Ryan.
Wszyscy się z nim zgodziliśmy, kiwając głowami.
- Zajmuję najlepszy pokój! – Justin nagle krzyknął, rzucając
się w stronę schodów.
Od razu wszyscy pobiegliśmy za nim w nadziei, że uda nam się
wybrać najlepszy pokój. Śmialiśmy się przy tym jak debile.
Gdy znalazłam pokój, który mi odpowiadał, zeszłam na dół, by
zabrać walizkę. Podniosłam ją i zaczęłam taszczyć ją po schodach.
Lekka to ona na pewno nie była..
- Pozwól mi sobie pomóc. – zaproponował Justin, biorąc ode
mnie walizkę.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się.
- Nie ma problemu. – powiedział z szerokim uśmiechem na
twarzy.
Gdy dotarliśmy na samą górę, przesunęłam walizkę na środek
mojego pokoju. Odwracając się, zobaczyłam, jak Justin wchodzi i zamyka za sobą
drzwi. Natychmiast przeszedł przez pokój i złapał mnie w pasie, przyciągając do
siebie. Ten ruch spowodował, że gwałtownie wciągnęłam powietrze.
- Justin, co ty robisz? – czułam, jak zaczynam się znowu
denerwować.
- Cóż.. – zaczął muskać ustami moją szczękę, zostawiając na
niej delikatne pocałunki, by chwilę później całować moją szyję.
Robił to już wcześniej, ale teraz pierwszy raz pozwoliłam to
sobie naprawdę poczuć.
- Po prostu pomyślałem.. – pocałował moją szyję, by chwilę
później szeptać mi do ucha. – Że wisisz mi.. – odsunął się od mojego ucha i
spojrzał mi w oczy.
Nasze usta były bardzo blisko siebie. Tak blisko, że mogłam
poczuć jego gorący oddech. Byłam tak bardzo zatracona w tym, co się działo, że
nie mogłam mówić.
- Pocałunek. – wyszeptał prosto w moje usta, chwilę przed
zmiażdżeniem ich swoimi.
Automatycznie zamknęłam oczy i oddałam pocałunek. Poczułam
motylki w brzuchu. Nikt nigdy nie sprawił, że czułam się tak dobrze.
Owinęłam ręce wokół jego szyi a on jedną rękę oparł o ścianę
za moją głową a drugą objął mnie w pasie.
Zjeżdżał ręką coraz niżej, by chwilę później ścisnąć mój tyłek. Otworzyłam
usta, by nabrać powietrza a on tylko na to czekał. Wsunął język do moich ust,
wciąż trzymając dłoń na moim tyłku. Przyciągnęłam go bliżej siebie, jeżeli to
było w ogóle jeszcze możliwe, i pogłębiłam pocałunek.
To było pełne emocji. Było ich tak wiele, że z jednej strony
czułam się źle całując chłopaka, którego nienawidzę, ale z drugiej było mi tak
cholernie dobrze, że mnie to nie obchodziło.
Oderwałam się od jego ust, by zaczerpnąć powietrza a Justin
w tym czasie przeniósł pocałunki na moją szyję. Gdy znalazł mój słaby punkt na szyi, zaczął go ssać.
Przygryzłam wargę, by nie jęknąć, ale było mi coraz ciężej utrzymać go w
środku, więc chwilę później głośno jęknęłam. Czułam, jak Justin uśmiecha się w
moją szyję.
Kutas.
Na zmianę całował mnie i szeptał mi do ucha.
- Nie powstrzymuj jęków, kochanie. – odsunął się ode mnie,
posyłając mi jeden ze swoich uśmieszków.
Potem odwrócił się, podszedł do drzwi, otworzył je i
odwrócił się, by do mnie mrugnąć.
- Do zobaczenia na obiedzie.
Zamknął drzwi i ruszył na dół po schodach. Tak po prostu.
Stałam z otwartymi ustami i patrzyłam na drzwi.
Czy ja właśnie całowałam się z Justinem Drew Bieberem,
chłopakiem, którego nienawidziłam od dnia, gdy go spotkałam?!
Zaczęłam myśleć, czy naprawdę chciał mnie pocałować, czy
byłam po prostu kolejną dziewczyną na jego liście. Przecież to jest Justin
Bieber. Największa męska dziwka w szkole.
Potrząsnęłam głową i biorąc głęboki wdech, wzięłam się za
rozpakowywanie walizki. Wyjęłam szczotkę do włosów i kosmetyki do makijażu, by
iść do łazienki i trochę się odświeżyć.
Uczesałam włosy i nałożyłam tusz na rzęsy, po czym dodałam
trochę różu na policzki. Następnie spakowałam wszystko do kosmetyczki i
wróciłam do pokoju.
Wyciągając sweter z szafy, założyłam go i podwinęłam rękawy.
Spoglądając na nadgarstki, poczułam łzę spływającą mi po policzku, gdy
wspomnienia na chwilę mną zawładnęły. Szybko ją otarłam i opuściłam rękawy, by
chwilę później udać się na dół.
Weszłam do salonu i zobaczyłam, że każdy siedział przed
telewizorem a na stoliku leżały otwarte pudełka od pizzy.
Starając się uniknąć kontaktu wzrokowego z Justinem,
usiadłam obok niego.
- Cześć. – mruknęłam.
Ryan i Sophie siedzieli na drugiej kanapie obok nas.
- Cześć, chcieliśmy właśnie iść po ciebie, byś zeszła do
nas. Zamówiliśmy pizze! – wykrzyknęła Sophie.
- Cóż.. widzę. – zaśmiałam się, wskazując na pizze.
Sophie zmrużyła oczy i odwróciła się do Ryana, całując go w
usta.
Chwila.. przegapiłam coś?
- Kiedy TO się stało? – zapytałam, wskazując na nich palcem.
- Zeszłej nocy. – zarumieniła się Sophie.
Zerwałam się z kanapy, złapałam ją za nadgarstek i
zaciągnęłam do kuchni. Oczy Ryana i Justina śledziły naszą drogę i mogłam
usłyszeć, jak Justin coś mruczy do Ryana.
- To znaczy, że musimy czekać na Was, żeby zjeść pizzę? –
potrząsnęłam głową, odpowiadając.
- Możecie jeść, tylko zostawcie nam po kawałku.
Weszłyśmy do kuchni i zamknęłam za nami drzwi, by chłopcy
nie mogli nas usłyszeć.
- Czemu mi wczoraj nie powiedziałaś? – zapytałam.
- Nie wiem. Przepraszam, jakoś nie było okazji.
- Mogłaś powiedzieć mi w szkole. – zaśmiałam się.
- Przepraszam. – westchnęła, patrząc w dół.
- Dobra, nie martw się, ważne, że teraz wiem! –
zachichotałam, przytulając ją. - Jest coś, co musisz wiedzieć..
*Justin*
- Sorry koleś, muszę skoczyć do kibla. – powiedziałem,
zeskakując z kanapy.
- Spoko. – był zbyt zajęty oglądaniem telewizji, by zwrócić
na mnie uwagę.
Przeszedłem przez pokój i obok kuchni, gdy usłyszałem swoje
imię. Podszedłem do drzwi, przyciskając do niego ucho.
- POCAŁOWAŁAŚ GO! – Sophie krzyknęła.
- Zamknij się, okej? On jest w drugim pokoju. – uśmiechnąłem
się gdy usłyszałem, że rozmawiają o mnie.
- Więc.. Dobrze całuje? – zapytała Sophie.
Mogłem sobie wyobrazić, że Amy się zarumieniła.
- Może.
‘Może’? Tylko pieprzone ‘może’? Całuję zajebiście i ona o
tym wie!
- Może?! Nie możesz mi mówić, że się z nim całowałaś i nie
podać mi żadnych szczegółów! – krzyknęła Sophie.
- No dobra, był świetny. Zadowolona? – na pewno któregoś
dnia użyję tego przeciwko niej.
Uśmiechnąłem się na tą myśl.
Odsunąłem się od drzwi, bo nie chciałem zostać przyłapany.
Ryan pewnie pomyślał, że zatrzasnąłem się w kiblu czy coś..
Poczułem, jak telefon wibruje mi w tylniej kieszeni spodni.
Przeciągnąłem palcem po wyświetlaczu, odblokowując go i kliknąłem w wiadomości,
czytając tę, która przed chwilą przyszła.
‘Będę tam jutro rano, Justy ;) xx’
*Amy*
Następnego ranka wstałam z łóżka, ruszając w stronę drzwi.
Otworzyłam je i wyjrzałam na zewnątrz upewniając się, że nikogo za nimi nie
było. Gdy zobaczyłam, że jestem sama na piętrze, pobiegłam do łazienki. Gdy już
tam byłam, zamknęłam za sobą drzwi.
Wzięłam prysznic, umyłam twarz i zęby, po czym się
pomalowałam.
Miałam na sobie tylko ręcznik, więc proszę Boże, żebym na
nikogo nie wpadła. Biorąc głęboki oddech, otworzyłam drzwi łazienki i tak jak
wcześniej, wyjrzałam na zewnątrz. Gdy zobaczyłam, że wciąż nikogo tam nie ma,
pobiegłam do pokoju.
Docierając do drzwi pokoju, pozwoliłam sobie na westchnienie
ulgi, że na nikogo nie wpadłam.
Zamknęłam za sobą drzwi i odwróciłam się, po czym prawie
dostałam ataku serca.
- Justin, kurwa, przestraszyłeś mnie na śmierć! – położyłam
ręce na biodrach.
Uśmiechnął się.
- Przepraszam, ale twoja reakcja była po prostu.. genialna.
– zachichotał.
Posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Umm.. Justin?
- Tak?
- Co ty tu robisz? – tak w ogóle był bez koszulki i było mi
ciężko nie patrzeć na jego ciało.
Boże! Miał najgorętszy brzuch, jaki kiedykolwiek widziałam!
- Nic. – zachichotał ponownie.
Okeeej..
- Cóż.. więc w takim razie możesz wyjść, żebym mogła się
przebrać.
- Kolejny powód dla mnie, bym został, kochanie. – owinęłam
się ciaśniej ręcznikiem, gdy zaczął iść w moją stronę.
- Poważnie, Justin? Idź stąd! – wskazałam na drzwi.
- Ale kochanie..
- Nie mów na mnie ‘kochanie’! – zmrużył oczy.
- Pomyślałem tylko, że moglibyśmy powtórzyć wydarzenia z
wczorajszego dnia.. Podobno byłem Ś W I E T N Y. – zajęło mi chwilę, by
zorientować się o czym mówił.
- Podsłuchiwałeś naszą rozmowę! – krzyknęłam.
- Może. – zaśmiał się.
- Justin, po prostu wyjdź! – warknęłam.
Podniósł dłoń w geście poddania. Idąc do drzwi, zatrzymał
się obok mnie, by szepnąć mi do ucha.
- Nigdy nie podejrzewałem, że nosisz stringi.. Te fioletowe
najbardziej mi się podobają, to mój ulubiony kolor. – moja twarz automatycznie
przybrała kolor dojrzałego pomidora.
Justin lekko się zaśmiał i
wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Założyłam różowe bikini, bo mieliśmy iść na plażę i sukienkę
w ananasy na to. Ślizgając się po schodach, udałam się na dół.
Wchodząc do salonu zobaczyłam coś, przez co nie mogłam się
ruszyć. Nie mogę uwierzyć, że on po prostu się mną bawił. Wczorajszy pocałunek
nic dla niego nie znaczył? Poczułam, jak moje oczy napełniają się łzami. Justin
siedział na kanapie a na jego kolanach siedziała największa dziwka w całej
szkole..
Misty Diamon.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! :) rehneiugneurineunge wreszcie pocałunek Justina i Amy! :D Szkoda, że Justin się tak zachował. Co myślicie?
Jejciu! Pod ostatnim rozdziałem pojawiło się aż 45 komentarzy! Bardzo się cieszę, że tyle osób czyta to tłumaczenie :) Ciekawe, czy kiedyś uda Wam się pobić ten rekord :D
W komentarzach było wiele wiadomości, że zbyt rzadko dodaję rozdziały, więc chciałabym to wyjaśnić. Wybaczcie, ale nie mogę całego wolnego czasu poświęcić na tłumaczenie. Robię to, bo lubię, więc gdy mam ochotę potłumaczyć to się za to biorę. Nie robię niczego na siłę, dlatego rozdziały są tak rzadko. Przepraszam, jeżeli komuś to nie odpowiada.
Nie wiem, kiedy będzie następny rozdział, bo jako, że są wakacje, to jadę do Hiszpanii na 3 tygodnie. Na pewno nie będę miała możliwości, by dodać tam rozdział, więc nie wiem, kiedy się on pojawi. Musicie uzbroić się w cierpliwość. :)
EDIT: Twitter zawiesił mi konto, więc informowałam z konta przyjaciółki.
EDIT: Twitter zawiesił mi konto, więc informowałam z konta przyjaciółki.
Swaggie. ♥
sobota, 13 lipca 2013
Liebster Blog Award - nominacja :)
Niedawno otrzymałam nominację do Liebster Blog od UnbrokenWriter. Jest mi bardzo miło i dziękuję za wyróżnienie :)
Nominacja do Liebster Blog Award jest przyznawana blogerom za dobrze wykonaną pracę, o mniejszej liczbie obserwatorów i daje możliwość rozpowszechnienia bloga. Polega to na tym, że odpowiadasz na 11 pytań od osoby nominującej. Następnie Ty nominujesz 11 osób i zadajesz 11 pytań. Nie można nagradzać osoby, która Cię nominowała.
1. Kawa czy herbata?
Herbata.
2. Gdzie chciałabyś/ chciałbyś wyjechać?
Do Hiszpanii.
3. Masz zamiar kiedyś się przeprowadzić?
Bardzo chciałabym przeprowadzić się do Anglii, no ale nie wiem jak to będzie. Zobaczymy :)
4. Dlaczego piszesz bloga?
Zaczęłam tłumaczyć opowiadanie, bo chciałam sprawdzić, na ile dobrze posługuję się językiem angielskim :)
5. Co cię natchnęło, że stworzyłaś/eś akurat taką historię? / Dlaczego tłumaczysz akurat to opowiadanie?
Spośród wielu innych, wybrałam opowiadanie 'You're my only shawty', bo po przeczytaniu całego po angielsku stwierdziłam, że jest tego warte. Podoba mi się fabuła.
6. Kto jest twoim idolem?
Justin Bieber.
7. Ulubiona piosenka?
W tej chwili jest to Selena Gomez - Love Will Remember.
8. Twoje najskrytsze marzenie?
Iść na koncert Demi Lovato.
9. Lubisz słodycze?
KOCHAM! :D
10. Jaki masz model telefonu?
Blackberry curve 9220.
11. Jesteś nieśmiała/y czy raczej pewna/y siebie?
Raczej pewna siebie ;)
Nominuję:
Raczej pewna siebie ;)
Moje pytania:
1. Jakie masz zainteresowania?
2. Bez czego nie możesz żyć?
3. Owoce czy warzywa?
4. Chciałabyś cofnąć czas? Jeśli tak, dlaczego?
5. Łatwo się wzruszasz?
6. Miejsce, które chcesz odwiedzić?
7. Wydarzenie, które zawsze będziesz pamiętać?
8. Imię najlepszego przyjaciela?
9. Czego się najbardziej boisz?
10. Jakie masz plany na wakacje?
11. Dlaczego piszesz/tłumaczysz opowiadanie?
JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ ZA NOMINACJĘ :)
poniedziałek, 8 lipca 2013
Rozdział 6: Podróż...
*Amy*
Zadzwonił dzwonek kończący lekcje. Dzięki Bogu, bo ten
tydzień był cholernie długi! Justin i ja zrobiliśmy prawie cały projekt a
Justin przez cały czas się do mnie dobierał co niszczyło mój humor.
Zrzuciłam rzeczy z ławki do torby i podniosłam ją, zarzucając
sobie na ramię, po czym powolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi.
Idąc w kierunku mojej szafki spotkałam Sophie. Wydawała się
zbyt szczęśliwa, ale cóż.. w końcu mamy piątek.
Otworzyłam szafkę i wrzuciłam do niej podręczniki, których
nie będę potrzebowała przez weekend.
- Czemu jesteś taka szczęśliwa? – zaśmiałam się.
- Bo Ryan zaprosił mnie na plażę na weekend. – odpowiedziała
radośnie podskakując.
Trzaskając drzwiczkami od szafki położyłam jej rękę na
ramieniu, zatrzymując jej skoki.
- Nawet nie słyszałaś jeszcze najlepszej części. –
zachichotała.
- Proszę, oświeć mnie. – odpowiedziałam sarkastycznie
zdejmując rękę z jej ramion.
- Cóż.. Ryan zaprosił też Justina i.. – urwała.
- Czemu miałoby mnie to obchodzić? – zmarszczyłam brwi.
- Bo ja zapraszam ciebie! – zaśmiała się.
Kolejny czas spędzony z Bieberem to jest właśnie to, czego
potrzebuję..
- Um.. nie jestem pewna, czy mogę z wami pojechać, Soph. –
wymamrotałam.
- Dlaczego? – jej uśmiech zbladł.
- No wiesz.. mój sekret.. – Sophie pokiwała głową ze
zrozumieniem. – Cóż.. Justin już prawie go odkrył a jeśli pójdę na plażę to
jestem pewna, że to zauważy. – wyjaśniłam.
- Jak to prawie go odkrył?
- Kiedy robiliśmy projekt, podniosłam rękawy, bo było za
gorąco i on TO zobaczył, więc szybko je opuściłam. – Sophie przyciągnęła mnie
do siebie wiedząc, że trudno mi o tym mówić.
- Nie martw się, Amy.. – mówiła łagodnie. – Na pewno nie
zwróci na to uwagi. One już praktycznie zniknęły. – oderwałam się od niej i
skinęłam głową. – Chyba, że jest coś, czego mi nie mówisz, Amy. – wydawała się
nieco zła.
Ruszyłyśmy w stronę wyjścia ze szkoły prosto do samochodu
Sophie.
- Nie! – pokręciłam głową. – Możemy przestać o tym gadać?
- Tak, jasne.
Zbliżyłyśmy się do samochodu.
- Więc teraz idziemy się pakować! – krzyknęła, po czym
wskoczyła na fotel kierowcy.
Zaśmiałam się, kręcąc głową i
siadając na miejscu pasażera.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy dojechałyśmy pod mój dom, odpięłam pas bezpieczeństwa.
- Dzięki, Soph. – powiedziałam.
- Nie ma problemu. Ryan zabierze najpierw mnie, później
podjedziemy pod Justina i na końcu po ciebie, więc bądź gotowa za jakieś dwie
godziny.
- Dobrze, do zobaczenia. – pomachałam jej, gdy odjeżdżała,
po czym weszłam do domu kierując się prosto do swojej sypialni.
Co ja mam spakować..?
Rzuciłam torbę z książkami na łóżko i wyjęłam walizkę.
Włożyłam tam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak bielizna, kosmetyki,
kostium, szpilki, ubrania dzienne, wyjściowe, piżamę i tak dalej.
Gdy już się spakowałam, wzięłam szybki prysznic, myjąc włosy
owocowym szamponem.
Kończąc, wyszłam spod prysznica i owinęłam się różowym,
puszystym ręcznikiem dookoła ciała a z drugiego zrobiłam turban na głowie.
Gdy byłam już całkiem sucha, założyłam bieliznę i wciągnęłam
na siebie czarne krótkie spodenki i żółtą tunikę, podwijając wcześniej jej
rękawy.
Później rozczesałam włosy i wysuszyłam je a na samym końcu
się umalowałam. Nałożyłam na powieki
trochę rozświetlających cieni i musnęłam usta błyszczykiem.
Założyłam czarne vansy i związałam włosy w luźnego kucyka,
po czym przewiązałam przez głowę kwiatową bandanę, by wyglądała jak opaska.
Wrzucając do walizki jeszcze kilka rzeczy, wreszcie ją
zamknęłam i wzięłam się za pakowanie bagażu podręcznego. Spakowałam tam
kosmetyczkę, telefon, słuchawki, błyszczyk i inne potrzebne przedmioty.
Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, przerzuciłam sobie torbę
przez ramię, założyłam okulary przeciwsłoneczne i zdjęłam walizkę z łóżka.
Kurwa, zapomniałam o perfumach..
Szybko psiknęłam się perfumami Beyonce Heat, wrzuciłam je do
torebki i jeszcze raz złapałam walizkę, znosząc ją po schodach.
Usłyszałam ponowne pukanie do drzwi.
- Już idę! – krzyknęłam.
Nie musiałam żegnać się z rodzicami, bo kilka dni temu znowu
pojechali gdzieś w podróż biznesową.
Wychodząc przez drzwi i zamykając je za sobą, zobaczyłam
Justina siedzącego na przyczepie małej ciężarówki a Sophie i Ryan siedzieli w
środku samochodu.
- Serio mam siedzieć z tobą na przyczepie, Bieber? –
warknęłam.
- Niestety tak, Reed. – odwarknął, pokazując zęby w lekkim
uśmiechu.
Pomógł mi wnieść walizkę na przyczepę, na której mieliśmy
siedzieć po czym wskoczył na nią, podając mi rękę. Przyjęłam ją, więc szybko
wciągnął mnie na górę. Gdy już usiedliśmy, samochód ruszył.
Sophie wytknęła głowę przez okno i mi pomachała.
- Hej, Ryan i ja mówimy ‘cześć’.
- Haha, okej. – pokazałam jej uniesione kciuki.
Spojrzałyśmy na siebie, by chwilę później krzyknąć.
- WYCIECZKA! – złapałam się za brzuch, śmiejąc.
Gdy skończyła się śmiać, pomachała mi, chowając głowę z
powrotem do auta.
Odwróciłam się do Justina.
- Jak długo trwa ta podróż?
- Umm.. około dwie i pół godziny.
- Świetnie! – odpowiedziałam sarkastycznie.
- Cieszmy się, że chociaż świeci słońce i nie pada. –
uśmiechnął się.
- Tak, to prawda.. – zaśmiałam się.
- Hej, Amy..? – powiedział Justin, chociaż zabrzmiało to bardziej
jak pytanie.
- Tak?
- Jeżeli chodzi o to, co się stało ostatnio, gdy robiliśmy
projekt.. – przytaknęłam, ale zaczęłam się denerwować..
Ciekawe, o co mu chodzi.
- Um.. Ja po prostu chciałem się upewnić, że wszystko..
umm.. dobrze. – nerwowo podrapał się po szyi.
Aww, troszczy się o mnie!
Dziwne.
- Justin Bieber się martwi, kto by pomyślał.. – zaśmiałam
się nerwowo.
- Ha. Ha. – mruknął sarkastycznie. – Ale ja się serio pytam.
- Nie martw się, Justin, ze mną wszystko dobrze, jak
widzisz.. – otworzyłam ramiona i wskazałam na siebie.
- To dobrze, chciałem po prostu się upewnić. – jest taki
słodki, jak się denerwuje.
- A teraz.. miałaś jakieś gorące fantazje na mój temat po
wyjściu? – Justin-Kutas powrócił.
Wzruszyłam ramionami, przez co głośno się zaśmiał.
- Nope. – odpowiedziałam, akcentując ‘p’.
- Okej, możesz udawać, że to prawda a ja mogę udawać, że ci
wierzę. – zachichotał.
Kiwnęłam głową, po czym spojrzałam na niego, zwracając uwagę
w co jest ubrany i.. wygląda serio gorąco! Ten SnapBack powoduje, że wygląda
jeszcze lepiej. Mam na myśli.. cały jego ubiór woła.. um.. ‘chcę się z tobą
pieprzyć!’.
- Dokładnie.. miło,
że to zauważyłaś. – mrugnął do mnie.
Chwila, czy ja to powiedziałam na głos?
- Tak, kochanie, właśnie to zrobiłaś. – zaśmiał się.
Kurwa.
- I od teraz zdecydowanie będę zakładać SnapBack’i częściej.
– zachichotał.
Czułam się, jakby ktoś podpalił mi twarz.
- Aww, kochanie, zawstydziłaś się? – zadrwił ze mnie.
Ukryłam twarz w dłoniach, by ukryć rumieniec. W tej chwili
chciałam, żeby ziemia się pode mną zapadła. Chodzi o to, że ze wszystkich ludzi
dookoła, powiedziałam swoje myśli akurat do Justina.
To będzie naprawdę długa
podróż..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jechaliśmy już około godziny.
Słuchałam muzyki na iPodzie a Justin robił coś na swoim
laptopie.
Przewijałam Twittera, czytając tweety, gdy poczułam rękę na
swoim ramieniu. Zastopowałam muzykę i wyjęłam słuchawki z uszu, rozglądając
się.
- Amy, mogę puścić ci swoją muzykę, nad którą pracowałem,
żebyś powiedziała co myślisz? – zapytał Justin.
- Jasne. – przesunęłam się na drugą stronę przyczepy, by
siedzieć obok niego. – Nie wiedziałam, że tworzysz muzykę.
- Wielu rzeczy o mnie nie wiesz, kochanie. – mrugnął.
Znowu.
- Cóż.. a ty nie wiesz wiele o mnie, Bieber. –
odpowiedziałam dumnie.
- Wiem, Reed, ale jestem gotowy, by się tego wszystkiego dowiedzieć.
– zaśmiał się.
Kliknął coś w laptopie, po czym schował swoje słuchawki do
plecaka i nacisnął ‘play’.
“Ha It's Justin.....Bieber
I can take you to a new world, take your problems away
Tell me whatchu' wanna do girl, just come right this way
I don't never need a new girl (no), cause you're here to stay
Lemme show you what I do girl, and you'll never leave
You want me
Girl, you know you want me
You want me, you want me
Girl, you know you want me right (go) right (go)
Right, right
Girl, you know you want me right
And you said that you love me, yeah I said that I love you too
Let you know that you're lovely, flowers for nothing just for you
You know I got you until the whole world ends
You know I got you why don'tcha come and be my girlfriend
Cause you're scared to fall but you won't spread your wings
You know it's hard to fly when you don't try new things
And Imma be the one to make you smile for a minute
Put your head down and get down for a minute
Baby, (baby) this sounds crazy (crazy) thinking bout you (thinking bout you) I just need a...I just need a lady”
I can take you to a new world, take your problems away
Tell me whatchu' wanna do girl, just come right this way
I don't never need a new girl (no), cause you're here to stay
Lemme show you what I do girl, and you'll never leave
You want me
Girl, you know you want me
You want me, you want me
Girl, you know you want me right (go) right (go)
Right, right
Girl, you know you want me right
And you said that you love me, yeah I said that I love you too
Let you know that you're lovely, flowers for nothing just for you
You know I got you until the whole world ends
You know I got you why don'tcha come and be my girlfriend
Cause you're scared to fall but you won't spread your wings
You know it's hard to fly when you don't try new things
And Imma be the one to make you smile for a minute
Put your head down and get down for a minute
Baby, (baby) this sounds crazy (crazy) thinking bout you (thinking bout you) I just need a...I just need a lady”
- To wszystko co mam, jak na razie. – powiedział.
- To było świetne, Justin! Ty to napisałeś? – zapytałam.
Byłam w wielkim szoku.
- Tak.
- I to ty śpiewasz?
- Nie udawaj zaskoczonej. – zaśmiał się.
- Przepraszam, ale to serio było bardzo dobre. –
powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Cóż.. dziękuję. – szeroko się uśmiechnął.
- Nie ma za co. – odpowiedziałam mu z uśmiechem.
Wszystko, co mogłam robić to myślenie o kim jest ta
piosenka.
W pewnym sensie chciałabym, żeby była o mnie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba :) Nie wiem kiedy następny, ale do 17.07 na pewno dodam :)
Mam do Was prośbę. Chciałabym się dowiedzieć, ile osób czyta to opowiadanie. Mogę prosić, żeby każda osoba, która przeczyta ten rozdział, napisała krótki komentarz? Może to być tylko wesoła lub uśmiechnięta buźka a będę Wam bardzo wdzięczna. Dzięki za wszystko! <3
Swaggie.
wtorek, 25 czerwca 2013
Rozdział 5: Randka naukowa..
*Justin*
Właśnie grałem w gry video, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Zatrzymałem grę i wyjrzałem przez okno w moim pokoju, z którego był widok na
werandę.
O kurwa, to Amy!
Szybko wyłączyłem grę i zgarnąłem ciuchy porozrzucane po
całym pokoju, wrzucając je pod łóżko.
Stałem chwilę, myśląc, po czym stwierdziłem, że powinienem
zmienić koszulkę. Zdjąłem białą koszulkę z dekoltem, by chwilę później założyć
czarną.
Szybkim machnięciem ręki ułożyłem włosy i odwróciłem nieznacznie
głowę zerkając na lampę, gdzie zobaczyłem moją bieliznę.
Kurwa.
Szybko ją zdjąłem i wrzuciłem do szafy. Stanąłem przy łóżku
i czekałem na Amy.
- Nie zrobię twojej części projektu za ciebie, łapiesz? –
warknęła wchodząc.
- Ta.
- Przypomnisz mi jeszcze raz, dlaczego to ja musiałam
przyjść do ciebie? – spytała.
- Musze opiekować się moim młodszym rodzeństwem. – wyjaśniłem,
na co ona pokiwała głową ze zrozumieniem. - I nie udawaj, że nie cieszysz się,
że znowu mnie widzisz – mrugnąłem do niej.
Zignorowała mój komentarz.
- Nadal grasz w gry video? - zaśmiała się, rozglądając się po
moim pokoju.
Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, bo moja mama weszła do
pokoju.
- Hej dzieciaki, chcecie może coś do jedzenie lub picia albo
może trochę więcej poduszek by usiąść na podłodze?
- Mamo.. – westchnąłem.
- Okej, więc.. zostawić drzwi otwarte czy zamknięte?
- Zamknij je. - odpowiedziałem.
- Więc do zobaczenia później, Justin. Ja wychodzę.
- Dobra mamo, pa. – odtańczyłem taniec radości, kiedy
zamknęła drzwi.
W pokoju panowała niezręczna cisza do czasu, aż Amy ją przerwała.
- A więc powinniśmy chyba wziąć się do roboty.
Obróciła się do mnie twarzą
- Ta..
Usiedliśmy na moim łóżku. Amy wyciągnęła książki z plecaka,
a ja przyniosłem mojego laptopa.
- Więc powinniśmy to podzielić na fragmenty czy coś? -
zaśmiała się.
- Chyba tak. Patrz, znalazłem stronę, która może nam pomóc.
- obróciłem laptopa tak, by mogła ją zobaczyć.
- Zacznij robić pokaz slajdów, a ja w tym czasie poszukam
jeszcze czegoś w książce.
- Okej. – westchnąłem.
- Przestań jęczeć.
- Przepraszam, ale nie da się nie jęczeć, kiedy jesteś w
pobliżu, kochanie. - uśmiechnąłem się.
- O mój Boże! Justin! - krzyknęła i schowała twarz w
poduszkę, by ukryć rumieniec.
- Awwww, czy ja właśnie sprawiłem, że się zarumieniłaś? -
zapytałem dziecięcym głosikiem.
Jej twarz ciągle była schowana w poduszce.
- Poważnie, Justin?! - jej głos był stłumiony.
Zachichotałem, po czym zacząłem robić slajdy.
W końcu wyjęła twarz z poduszki, co spowodowało u mnie
wybuch śmiechu. Nie lubię jej, ani nic, ale po prostu lubię się z nią przekomarzać
i kocham to, jak na nią działam. To jest słodkie. Widok zawstydzonej Amy jest
niesamowity.
- Przepisz to. - pokazała mi paragraf w książce.
Zaśmiałem się jeszcze raz i zacząłem przepisywać.
*Amy*
Justin i ja pracujemy już od godziny nad projektem i o
dziwo, jeszcze się nie pozabijaliśmy.. Jeszcze. Denerwuje mnie jedynie to, że
cały czas próbuje ze mną flirtować.
Siedzieliśmy u niego na łóżku i gadaliśmy o różnych
rzeczach. W pokoju było zimno, więc opuściłam rękawy mojego fioletowego swetra.
Nie rozumiem moich uczuć do Justina. To znaczy.. nienawidzę
go, ale jednocześnie całkiem mi się podoba. Nie można go winić za to, że jest gorący.
Nie ważne jak bardzo bym go nienawidziła, nie można temu zaprzeczyć. Oczywiście
nigdy nie przyznam tego głośno, a przede wszystkim nie przed Justinem.. Jego ego
stało by się jeszcze większe, jeżeli to w ogóle możliwe.
- W porządku? – zapytał Justin, wyrywając mnie z moich
rozmyślań.
- Tak, czemu pytasz?
- Po prostu wyglądałaś na zamyśloną.. – urwał. – Spoko,
możesz przyznać, że myślałaś o mnie.
O ironio!
Zmrużyłam oczy
- Wkurwiasz mnie.
- Świetna odpowiedź, kochanie, a teraz idź do kuchni i zrób
mi kanapkę. - zaśmiał się.
- Musisz przestać nazywać mnie kochaniem. - Justin zaśmiał się, przybliżając bliżej do
mnie, więc natychmiast się odsunęłam. - I nie zrobię Ci kanapki. To twój dom. -
przybliżył się jeszcze bliżej, więc ja znowu się odsunęłam. - Ale
prawdopodobnie u mnie w domu też bym ci jej nie zrobiła. - zaśmiałam się.
- Oh naprawdę? - podniósł brew i przysunął się do mnie przez
co jeszcze kawałek się odsunęłam.
BAM
Kurwa.
Spadłam z łóżka…
Popatrzyłam w górę i zobaczyłam śmiejącego się Justina.
Co za kutas.
Podał mi rękę, by pomóc mi wstać. Wdzięczna przyjęłam pomoc.
Kiedy już mnie podniósł, pchnął mnie na ścianę za nami,
opierając ręce po obu stronach mojej twarzy.
Jestem w pułapce.
Znowu.
Kurwa.
- Sprawiam, że się denerwujesz? - wyszeptał mi do ucha,
patrząc mi w oczy.
Nie byłam w stanie mu normalnie odpowiedzieć, gdy tak na
mnie patrzył.
- N-n-nie.. – mruknęłam.
Moja reakcja
spowodowała u niego śmiech. Przybliżył swoje ciało do mojego. Kurwa, on serio
sprawia, że się denerwuję. Nienawidzę uczuć, jakie we mnie wywołuje.
- Cóż.. przecież widzę, że robisz się przy mnie nerwowa. –
wyszeptał, a jego gorący oddech uderzył mnie prosto w twarz.
- C-czemu tak m-myślisz? – cholera, zapomniałam jak się
normalnie mówi.
Zaśmiał się, po czym przejechał nosem po mojej szyi.
Mój oddech przyśpieszył, gdy pocałował płatek mojego ucha.
- Więc... – urwał.
Czułam jego usta blisko mojego ucha.
- Zawsze się jąkasz, kiedy jestem blisko ciebie i rumienisz
się, gdy z tobą flirtuję albo kiedy nazywam cię kochaniem, kochanie.
Pocałował moją szyję po czym popatrzył mi w oczy.
- Kiedy chcę się do ciebie zbliżyć, ty się oddalasz, przez
co PO RAZ KOLEJNY wylądowałaś przy ścianie. Nie, żeby mi to jakoś
przeszkadzało. – mrugnął, przez co znowu się zaczerwieniłam.
Ogarnij się, Amy.
Spojrzał w moje oczy, chwilę później na usta i znowu w oczy.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że chciałam go pocałować.
To jest chore.. przecież go nienawidzę.
Pochylił się przez co mój oddech przyśpieszył. Przybliżyliśmy
się do siebie a ja zamknęłam oczy i czekałam na moment, w którym nasze usta się
złączą.
- Bieber! - otworzyłam oczy, a Justin natychmiast odsunął
się ode mnie.
Mała dziewczynka wbiegła do pokoju.
- Hej, księżniczko. - wziął ją na ręce.
- Kto to? - wskazała na mnie palcem.
- Jazzy, to Amy. Amy, to Jazzy, moja młodsza siostra. – powiedział,
pokazując najpierw na mnie, a potem na nią.
- Ona jest ładniejsza od Misty. - powiedziała najsłodszym
głosikiem, jaki kiedykolwiek słyszałam.
Justin i ja zaczęliśmy się śmiać. Chwilę później, Justin
odłożył ją na podłogę.
- Może pooglądasz SpongeBoba, a ja zrobię Ci herbaty? –
powiedział.
Nie musieliśmy czekać
długo, bo Jazzy chwilę później wybiegła z pokoju.
- Więc gdzie skończyliśmy? – spytał, przybliżając się do
mnie.
Położyłam mu dłonie na klatce piersiowej pokazując, by
przestał, po czym spakowałam swoje książki.
- Właśnie wychodziłam.
Podwinęłam rękawy mojej bluzy. Zrobiło mi tak gorąco.. nawet nie pamiętam, dlaczego je rozwinęłam.
- Co jest na twoim nadgarstku? - spytał.
Szybkim ruchem opuściłam rękawy.
- Nic. - założyłam
plecak i ominęłam go, lecz złapał mnie za ramię.
- Amy, jesteś pewna, że wszystko w porządku? - zapytał takim
głosem, jakby mu zależało.
Wyrwałam rękę z jego uścisku
- Do zobaczenia w szkole, Justin. – szybko opuściłam pokój,
zeszłam po schodach i wyszłam przed dom.
Było blisko.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział piąty! Co myślicie? Dajcie mi znać w komentarzach :)
Rozdział wyjątkowo przetłumaczony przez moją przyjaciółkę @Saaeva, której bardzo dziękuję. Ona tłumaczyła, ja go tylko poprawiałam.
Obiecuję, że przed wakacjami wstawię jeszcze jeden rozdział, ale niestety nie wiem jak to będzie w wakacje. Przez całe dwa miesiące praktycznie w ogóle nie ma mnie w domu. Postaram się tłumaczyć i jak tylko będę miała możliwość, będę Wam wrzucała rozdziały, ale niestety nie wiem w jakim odstępie czasu będą się one pojawiały :(
Mam też dobrą wiadomość. Jeśli pamiętacie, na początku informowałam Was, że nie wiem, czy opowiadanie będzie skończone, że to zależy od autorki. Kilka dni temu, autorka dodała ostatni rozdział, więc opowiadanie w całości zostanie przetłumaczone. :)
Miłych wakacji!
Swaggie. ♥
wtorek, 11 czerwca 2013
Rozdział 4: Błąd..
*Justin*
Po naszym tańcu, Amy
gdzieś zniknęła. Jestem pewny, że nie zdawała sobie nawet sprawy, że to ze mną
tańczyła, ale to nie miało znaczenia. Tym razem nie zamierzałem wykorzystać
tego przeciwko niej.
Ruszyłem do kuchni, by wziąć kolejne piwo, mrugając po
drodze do kilku zdesperowanych dziewczyn, stojących pod ścianami. Tak jak
powiedziałem wcześniej, ludzie mnie wielbią, szczególnie dziewczyny. Pewnie
myślicie, że jestem kutasem, ale ja sam siebie wolę określać ‘pewny siebie’.
Gdy wziąłem kolejne piwo, wyszedłem na zewnątrz. Było tam
kilka obściskujących się par i jedna pijana dziewczyna, obserwująca osoby,
które leżały na trawie, głośno śpiewając.
Przynajmniej wyglądali, jakby to właśnie robili.
Zobaczyłem mojego przyjaciela – Chaza – w towarzystwie kilku
chłopaków i dziewczyn, więc ruszyłem w ich stronę. Usiadłem obok nich, sadzając
sobie jakąś obcą mi dziewczynę na kolanach.
- Siema, stary. – powiedziałem a Chaz kiwnął mi głową na
przywitanie. – Widziałeś gdzieś Ryana?
- Ostatnio jak go widziałem, był z jakąś dziewczyną. –
odpowiedział mi z uśmiechem.
- Oh, no tak... Zaprosił Sophie na imprezę.
- Chcesz? – zapytał Chaz, podając mi papierosa.
Nie palę na co dzień, tylko wtedy, gdy jestem gdzieś ze
znajomymi.
Wziąłem papierosa od Chaza, zapaliłem go i zaciągnąłem się
przed wypuszczeniem dymu w perfekcyjnym kółku.
Z daleka zobaczyłem Amy, która właśnie wychodziła z domku.
Kurwa, ona była serio pijana. W sumie, to było całkiem zabawne.
Amy przeszła przez trawnik i usiadła na wolnym krześle, z
którego chwilę później spadła. Zauważyłem to jako jedyny, więc zepchnąłem
dziewczynę ze swoich kolan i ruszyłem w jej stronę. Kurwa, też muszę być
całkiem pijany skoro chcę pomóc Amy Reed – dziewczynie, której nienawidzę, i
która nienawidzi mnie.
Chwilę później podniosłem ją z ziemi i zabrałem do domu
krzycząc ‘cześć’ do Chaza. Wszedłem z nią po schodach, potykając się kilka razy
i gdy w końcu znaleźliśmy się na górze, poszukałem jakiejś wolnej sypialni, w
której mógłbym zostawić Amy.
Była dość duża szansa, że wejdę do pokoju, w którym zobaczę
coś, czego nie chcę widzieć, więc przygotowałem się na najgorsze i pchnąłem
pierwsze drzwi po prawo.
Dzięki Bogu, pokój był pusty. Inaczej mógłbym się znaleźć w
naprawdę kłopotliwej sytuacji.
Poprowadziłem Amy do łóżka, gdzie mogłaby się przespać.
Powoli na nim usiadła, po czym od razu wstała i podeszła do mnie wolnym
krokiem.
- Justin, kochanie, daj mi się dla ciebie rozebrać.. – Boże,
jak bardzo pijana ona była?
Zdjęła szpilki i położyła je przy łóżku. Stanęła przede mną
i powoli zsunęła z siebie sukienkę, kusząco kręcąc przy tym biodrami.
W tej chwili zdecydowanie mnie podniecała.
- Połóż się ze mną, kochanie. – wyszeptała do mojego ucha.
Boże, była taka gorąca.
Chwilę później wspięła się na łóżko, wciąż w samej
bieliźnie.
Też byłem wstawiony, więc nie rozumiejąc sam siebie,
położyłem się obok niej, zdejmując wcześniej koszulkę i spodnie.
Jakiś czas później obydwoje spaliśmy, śniąc o swoich
pijackich błędach.
*Amy*
To się nie dzieje.
Jestem półnaga w łóżku z Justinem Bieberem.
Co ja robiłam zeszłej nocy?
Cóż.. Patrząc na to, że nie jestem całkiem naga, to może
znaczyć, że nie uprawialiśmy seksu, prawda?
Ugh.. Przestań się martwić i po prostu obudź Justina.
- Justin! Justin! JUSTIN! – krzyknęłam, potrząsając nim
kilka razy.
Musiał mieć naprawdę mocny sen.
- Co? – wymamrotał swoim porannym, zachrypniętym głosem,
który naprawdę seksownie brzmiał.
Znaczy.. głupio.. tak, Amy, właśnie to miałaś na myśli.
- Czemu leżę półnaga z tobą w łóżku? – zapytałam zmartwionym
głosem.
Uśmiechnął się i podniósł lekko, unosząc się na ramionach.
- Cóż.. – zaczął. – Tańczyliśmy razem, pamiętasz? – jego uśmiech
stawał się coraz szerszy.
- Czekaj.. to byłeś ty? – starałam się nie panikować.
- Jasne, że tak, kochanie.
- Mówiłam ci, żebyś mnie tak nie nazywał. – warknęłam.
- Czy ja kiedykolwiek cię posłuchałem, kochanie? – zaśmiał się.
- Nie ważne.. Co się stało później?
- Cóż.. Zniknęłaś gdzieś i gdy byłem na zewnątrz z Chazem,
wyszłaś z domu i usiadłaś na krześle, z którego chwilę później spadłaś. – w zażenowaniu
zakryłam twarz dłońmi. – Więc zabrałem cię na górę. – spojrzałam na niego przez
palce, posyłając mu zaciekawione spojrzenie. – Tak, wiem. Też jestem
zszokowany, ale myślę, że to przez alkohol. – kiwnęłam głową. – Gdy posadziłam
cię na łóżku, wstałaś i zdecydowałaś się dla mnie rozebrać. Nie kłóciłem się. –
mrugnął do mnie.
Moja twarz przybrała kolor pomidora.
- Cały czas nazywałaś mnie ‘Justin, kochanie’. Zawsze
wiedziałem, że na mnie lecisz. – zaśmiał się.
- Zamknij się, Bieber. Nie lecę na ciebie. – wzdrygnęłam się
na słowo ‘lecę’. – Co się stało później? – przygotowałam się psychicznie na to,
co usłyszę.
- Później zrobiłaś mi loda. – zachichotał, jakby to była
najbardziej normalna rzecz na świecie.
- CO ZROBIŁAM?! – krzyknęłam.
Nienawidzę tego chłopaka.. Jak mogłabym zrobić z nim coś
tak.. intymnego?
- Myślę, że słyszałaś, co powiedziałam. – jeszcze raz się
zaśmiał.
Z CZEGO ON SIĘ KURWA ŚMIEJE?!
- O mój Boże.. Co ja
zrobiłam..? Co ja powiem Sophie? Co ludzie pomyślą? Będą nazywać mnie suką,
kurwą, dziwką Biebera. Nie mogę na to pozwolić! Nigdy więcej nie tknę alkoholu!
Nie mów nikomu! Proszę, Justin! – chodziłam po pokoju a Justin przyglądał mi
się z zainteresowaniem, stojąc przy łóżku.
- Nie powiem nikomu..
- O Boże! Bardzo ci dzięku..
- Jeśli…
- Mogłam się domyślić, że to jakiś podstęp. – zmrużyłam oczy
a on zachichotał.
- Nie powiem nikomu, jeśli upadniesz na kolana i będziesz
mnie o to błagać. Wtedy zobaczymy, co da się zrobić. – zaśmiał się.
- NIE! – krzyknęłam.
On tak na serio?
- Cóż.. więc będziesz znana jako dziwka Biebera, tak jak
wcześniej powiedziałaś. – uśmiechnął się szerzej.
Zabiję go któregoś dnia.
Upadłam na kolana i spojrzałam na niego z dołu. Zanim
zdążyłam cokolwiek powiedzieć, przerwał mi.
- Podobnie jak zeszłej nocy, co? – mrugnął.
Czułam, jak się rumienię.
Spojrzałam na niego, zanim zaczęłam błagać. Czym ja sobie na
to zasłużyłam?
- Proszę, Justin, nie mów nikomu, błagam cię. Zrobię
wszystko, tylko proszę, nie mów o tym nikomu. To była tylko pijacka pomyłka.
Pros.. – przerwał mi jego śmiech. – Co jest kurwa takie zabawne? – on testował
moją cierpliwość..
- Po prostu.. ty… - śmiał się histerycznie, trzymając za
brzuch. – Nie mogę uwierzyć, że mi uwierzyłaś! – zmarszczyłam brwi.
Co takiego?
Zerwałam się z kolan i zaczęłam go bić po klatce piersiowej.
Mocno.
- Justin, idioto! – on ciągle się śmiał. – Jesteś takim
kutasem! Pozwoliłeś mi uwierzyć, że zrobiłam ci loda! Jak mogłeś?! – biłam go, dopóki się nie uspokoił i nie złapał mnie za
nadgarstki.
- Dobrze, dobrze, przestań mnie bić! – próbowałam wyrwać
nadgarstki z jego uścisku. – Przepraszam, ale powinnaś zobaczyć swoją twarz. –
puścił moje ręce a ja zdałam sobie sprawę, że wciąż jestem w samej bieliźnie.
Cholera, jest jeszcze coś, co może mnie dzisiaj zawstydzić?
Podniosłam sukienkę z ziemi i wsunęłam ją na siebie.
- Bieber, mógłbyś zapiąć mi tą sukienkę?
- Jasne. – podszedł do mnie i powoli zasunął ekspres. –
Wybacz mi, kochanie. - szepnął mi do ucha, całując w ramie.
Byłam w jakimś transie. W ogóle nie mogłam zebrać myśli, gdy
jego gorący oddech uderzał w moją szyję.
- Wezmę to za ‘tak’. – pocałował mnie w płatek ucha.
Uspokój się, Amy.
- Nieważne.. – podniosłam szpilki z ziemi i wyjęłam swój
telefon.
Dziesięć nieodebranych połączeń od taty.
Osiem nieodebranych połączeń od mamy.
Jedna nowa wiadomość od Sophie.
Cholera, przecież miałam wrócić wieczorem do domu.. Na pewno
dostanę szlaban.
Kliknęłam przycisk ‘wiadomości’ otwierając tą od Sophie.
Od: Sophie
Nie mogłam cię znaleźć, więc wyszłam z Ryanem. Mówił, że widział cię z
Justinem ;)
Zadzwoń do mnie później! Mam nadzieję, że się zabezpieczyliście!
Kocham Cię! xxxxxx
Zmrużyłam oczy i wzięłam się za odpisywanie.
Do: Sophie
Spałam w tym domu, gdzie była impreza, ale nie przespałam się z nikim.
Znaczy spałam w jednym łóżku z Bieberem, ale.. nieważne..
Zadzwonię później.
Też Cię kocham! xxxxxx
- Chcesz, żebym odwiózł cię do domu? – zapytał Justin.
- Tak, jeśli nie masz nic do roboty. Która jest godzina? –
zaczęłam panikować, przypominając sobie, że powinnam być w szkole.
- Umm.. 7:10. – odpowiedział, zerkając na zegarek.
- Kurwa, rodzice mnie zabiją. Zapomniałam, że wracają
dzisiaj z podróży biznesowej!
- Nie martw się o to, po prostu chodźmy.
Zeszliśmy po schodach, kierując
się do samochodu Justina.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Dzięki za podwiezienie. – właśnie miałam wyskoczyć z
samochodu, gdy Justin mnie zatrzymał.
- Musimy się umówić na randkę naukową.
- To nie będzie randka, Bieber. Po prostu musimy zrobić ten gówniany
projekt.
- Wiem, ale sama chcesz, żeby to była randka. – mrugnął.
Westchnęłam głośno.
- Co powiesz na dzisiaj po szkole u mnie? Prawdopodobnie i
tak mam szlaban.
- Brzmi nieźle. Do zobaczenia w szkole, Reed.
- Do zobaczenia, Bieber. – wyszłam z samochodu i
przygotowałam się psychicznie na wykład od rodziców.
Powoli otworzyłam drzwi do domu. Kiedy nie usłyszałam
żadnego dźwięku, weszłam do kuchni.
Moi rodzice siedzieli przy stole.
Przełknęłam ciężko.
- Gdzie byłaś, młoda damo? – zapytała mama surowym głosem.
- Umm.. byłam u Sophie. – trzęsły mi się ręce.
- Dlaczego masz na sobie sukienkę? Poszłaś w nocy na
imprezę, prawda? – tym razem odezwał się mój tata.
- N-nie, naprawdę byłam u Sophie.
- Nie okłamuj nas, Amy.
- No dobrze, poszłam na imprezę, ale spałam u Sophie. –
starałam się brzmieć przekonująco.
- Skoro masz teraz szkołę, odpuszczamy ci tą rozmowę, ale
masz szlaban do końca tygodnia.
- Dobrze.. – wiedziałam, że lepiej nie walczyć z moimi
rodzicami. – Ale muszę zrobić projekt do szkoły. Mój partner może dzisiaj tutaj
przyjść, żeby mi pomóc?
- Tak, może przyjść. Akurat dzisiaj wychodzimy na kolację.
Amy, musimy wyjechać na kolejną podróż w ciągu kilku dni.
- Znowu?
- Tak, przepraszamy, skarbie, ale będziemy do ciebie dzwonić
tak często, jak to tylko będzie możliwe.
- Nieważne.. Muszę przygotować się do szkoły. – wybiegłam z
kuchni, ruszając prosto do mojego pokoju.
Myślenie, że rodzice się o mnie naprawdę troszczą, było
dużym błędem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 4 za nami :)
Wiem, że miałam dodać rozdział do niedzieli, ale zatrułam się czymś i nawet nie wychodziłam z łóżka. Wiecie, wymioty, gorączka, omdlenia.. Byłam dosyć słaba i nie miałam głowy, żeby do tego usiąść, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie :)
Dziękuję za wszystkie komentarze i prawie 7000 wyświetleń :)
Swaggie. ♥
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Rozdział 3: Upijmy się...
*Amy*
- Nie gadaj! – Sophie i ja siedziałyśmy w moim pokoju i
właśnie skończyłam opowiadać jej co Justin zrobił.
- Więc tak po prostu zaczął całować cię po szyi? – zapytała.
- Tak! To było dziwne. Chodzi o to, że go nienawidzę, ale
nie wiem co o tym myśleć.
- Może on cię lubi. – zasugerowała.
- Zamknij się! On na pewno mnie nie lubi. – zaprzeczyłam
szybko.
*drrrrrr*
Chciałam podnieść swój telefon, ale zorientowałam się, że to
Sophie była tą, która dostała sms-a.
- O mój Boże! – krzyknęła.
- Co?
- Ryan zapytał czy chciałabym iść dzisiaj wieczorem z nim
dzisiaj na imprezę! – zapiszczała.
- Niemożliwe! – krzyknęłam.
- Tak, wiem! Powiedział też, że możesz przyjść jak chcesz.
- Oh.. Czułabym się jak trzecie koło u wozu.
- Nie, Justin też tam będzie. – uśmiechnęła się.
- Przestań! Mówię to ostatni raz. Nie. Lubię. Justina! –
robiłam pauzę po każdym słowie, żeby zrozumiała.
- Jasne. – zaśmiała się.
Postanowiłam, że dam już spokój.
- Przyjdę, bo wiesz, że nigdy nie opuszczam imprez, ale co
założymy? – zapytałam.
- Umm.. Co powiesz na te sukienki, które ostatnio kupiłyśmy?
- Dobrze, pójdziesz po swoją i wrócisz tutaj, żebyśmy mogły
się przygotować razem?
- Tak, będę z powrotem za 15 minut. – wstała z łóżka i
wybiegła z sypialni.
Sophie mieszka 5 minut drogi stąd, co ułatwia naszą
przyjaźń. Muszę tylko zobaczyć gdzie schowałam swoją sukienkę.
*ding*
Wyciągnęłam telefon z tylniej kieszeni spodni, by sprawdzić
kto do mnie pisze.
Od: Nieznajomy
Hej, zobaczymy się na imprezie, suko ;)
Spróbuj nie zachwycić mnie zbyt mocno! – J.
Nie marnowałam czasu na odpisanie, bo
wystarczająco mnie już dzisiaj zdenerwował. Zmieniłam tylko nazwę wyświetlaną
na ‘Kutas’ i uśmiechnęłam się dumnie do nazwy kontaktu.
Idealnie go to opisuje, prawda?
Około 10 minut później, Sophie
wróciła do mojego domu. Wbiegła po schodach do mojego pokoju, trzymając w ręku
sukienkę. Impreza zacznie się około 20:30, więc pomyślałyśmy, że modnie się
spóźnimy będąc tam o 21:00.
Sophie robiła sobie różowe pasemka
a ja się malowałam. Użyłam rozświetlającego cieniu do oczu, pudru i trochę
różu. Potem zrobiłam eye-linerem kreski na powiekach i pociągnęłam rzęsy
tuszem. Gdy skończyłam, podłączyłam lokówkę do prądu. Przygotowywałam się w
swojej sypialni podczas, gdy Sophie zajęła łazienkę, która była połączona z pokojem.
Gdy
lokówka się nagrzała, zaczęłam kręcić włosy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy byłyśmy z Sophie gotowe,
zegarek pokazywał 08:40. Impreza trwała około 15 minut, więc wyszło nam
idealnie.
- Ryan zaniemówi z wrażenia jak
cię zobaczy. – zażartowałam, mrugając do niej.
- Mam taką nadzieję. – zaśmiała
się. – Ale muszę powiedzieć, że Justin też będzie całkiem szczęśliwy. –
przewróciłam oczami na jej komentarz.
- Kiedy dasz mi spokój? –
westchnęłam.
- Jak oboje przyznacie, że się
lubicie. – odpowiedziała.
Świetnie,
więc nigdy. Dlaczego ona myśli, że ja go lubię? Nienawidzę go. Tyle w temacie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
20 minut później przyjechaliśmy do
domu pełnego pijanych nastolatków. Gdy wchodziliśmy, zobaczyłam kilka osób
palących marihuanę. Zmarszczyłam nos czując jej zapach. Nie jestem jakimś
frajerem, który nigdy nie chodzi na imprezy, ale jeśli jeszcze się nie
domyśliliście, nie jestem też najpopularniejszą osobą w szkole. Przede
wszystkim dlatego jesteśmy z Justinem wrogami.
Weszliśmy do środka przez otwarte
drzwi. Zapach alkoholu i narkotyków roznosił się po pomieszczeniu.
Sophie trąciła mnie łokciem
wskazując coś przed nami. Ryan i Justin zmierzali w naszą stronę. Okej, nie
będę kłamać, Justin wyglądał gorąco i w tej chwili chciałabym go nie
nienawidzić. Chwila, ta myśl to na pewno przez zapach marihuany, po prostu na
mnie też podziałało. Tak, to na pewno to.
Sophie odeszła z Ryanem
zostawiając mnie samą z tym dupkiem.
*Justin*
Wow, Amy wygląda dzisiaj naprawdę
gorąco. Wciąż jej nienawidzę, ale jeśli dałaby mi szansę, żebym ją dzisiaj
przeleciał, zrobiłbym to. Oczywiście tylko dlatego, że mógłbym tego użyć
później przeciwko niej. Może powinienem ją upić…?
- Chcesz coś do picia, suko? –
mrugnąłem do niej.
- Odpieprz się, Justin.
- Nie żeby mnie to obchodziło, ale
czemu?
- Bo tu jesteś. Wkurwiasz mnie. –
uśmiechnęła się sztucznie i zepchnęła mnie z drogi, zmierzając do kuchni.
Gdy chciałem za nią iść, zostałem zatrzymany przez jedyną w swoim
rodzaju: Misty Diamond.
- Justy! – zapiszczała swoim
irytującym głosem.
- Cześć, kochanie. – położyłem
ręce na jej biodrach, przyciągając ją do siebie.
- Dlaczego rozmawiałeś z tą
frajerką? – moja głowa bolała od jej pisków.
- Z Amy? – przytaknęła. – Nie
martw się o nią, kochanie. Ona jest po prostu zazdrosna, że jestem z tobą a nie
z nią. – uśmiechnąłem się sztucznie.
Zachichotała i pocałowała mnie.
Brutalnie oddałem pocałunek. Podniosłem ją, przyciskając do ściany, gdy owinęła
nogi wokół mnie. Na pewno jesteście ciekawi, dlaczego ją całuję. Cóż… Ona jest
moją.. hmmm… Jak mogę to nazwać? Seksualną zabawką? Tak, dokładnie. W gruncie
rzeczy, ona mnie wielbi, jak cała reszta frajerów z tej szkoły. Misty po prostu
udaje, że jesteśmy ‘parą’ a ja udaję razem z nią, by zachować swoją reputację.
Ten ‘związek’ to sam seks. Wiecie, główna cheerliderka i kapitan drużyny koszykówki
umawiają się. Tak powinno być.
Gdy wreszcie się od siebie
odkleiliśmy, owinąłem ręce wokół jej talii, ciągnąc ją za sobą do kuchni.
Zobaczyłem tam Amy, pijącą kieliszek wódki, który zapewne nie był jej
pierwszym, bo cztery puste kieliszki stały już przed nią. Gdy wypiła, chwyciła
puszkę piwa i ruszyła na parkiet. Podniosłem swoje piwo i wypiłem całe na raz.
Chciałem się szybko upić.
Misty gdzieś zniknęła, więc
wypiłem kilka shotów, złapałem kolejne piwo i poszedłem w stronę tańczących.
Leciało ‘Strip’ Chrisa Browna. Uśmiechnąłem się, przypominając sobie moją
rozmowę z Suką podczas kary.
Gdy zobaczyłem Amy kiwającą
biodrami w rytm muzyki, ruszyłem w jej stronę.
To będzie zabawna noc.
*Amy*
Boże, jestem zdecydowanie zbyt pijana!
Wypiłam 5 shotów, 5! Później zajęłam się piwem, które zdecydowanie było mocne.
Nie jestem nawet pewna, co robię w
tej chwili. Chyba gra piosenka Chrisa Browna, więc po prostu tańczę. Gdy
poczułam ciało, przyciskające się do moich pleców, natychmiast zsynchronizowałam
się z nim.
Co ja robię?!
- Jesteś seeeeeksoownaa, kiedy
taaańczysz, kochaniee. – usłyszałam głos jakiegoś chłopaka, który szeptał do
mojego ucha.
Nie umiałam go zidentyfikować, bo
zdecydowanie zbyt dużo na to wypiłam. On też był już wstawiony, bo przedłużał
wyrazy.
Tańczyliśmy razem, blisko do
siebie przyciśnięci.
Okej, zdecydowanie byłam pijana, bo gdybym była trzeźwa,
nigdy bym tego nie robiła.
-Dziewczyno, chcę teraz po prostu zobaczyć jak się
rozbierasz, jest późno, kochanie.* – wyszeptał mi do ucha seksownym głosem,
równo z muzyką. – Dziewczyno, chcę zobaczyć jak się rozbierasz.
Tańczyliśmy blisko siebie przez całą piosenkę. Zobaczyłam,
że Misty patrzy na nas, stojąc pod ścianą. Wyglądała na wściekłą. Nie miałam
pojęcia dlaczego, więc po prostu ją olałam.
Po skończonej piosence, nie pamiętam ani jednej pieprzonej
rzeczy, która się później wydarzyła.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następnego ranka obudziły mnie promienie słońca,
przebijające się przez zasłony.
Chwila.. to nie są moje zasłony. Nie jestem w swoim łóżku i
to nie jest mój pokój..
Gdzie ja kurwa jestem?!
Odwróciłam głowę w drugą stronę i zachciało mi się
wymiotować. Nie z powodu wypitego alkoholu, ale dlatego, że Justin Drew Bieber
leżał obok mnie.
Co ja kurwa zrobiłam?!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przed Wami rozdział trzeci. Jak myślicie, co zrobiła Amy? :D
Po prawo pojawiła się zakładka 'Pytania', więc jeśli będziecie mieli jakiekolwiek pytania o rozdział, o mnie bądź o inne tłumaczenia, zapraszam do niej :)
Proszę, napiszcie chociaż jedno słowo w komentarzu, czy Wam się podoba, to bardzo motywuje :) Dodawajcie się też do obserwowanych.
Jeśli ktoś jeszcze chce być informowany, piszcie w zakładce 'Informowani' :)
Dziękuję, że to czytacie! :)
Swaggie. ♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)